środa, 3 października 2012

#Sześć.


Cole
Nie radzę sobie z tym wszystkim. Przed ojcem i znajomymi udaję, że wszystko jest dobrze, że jestem silny, że świetnie sobie poradziłem ze śmiercią matki, a wcale tak nie jest. Za dnia zakładam maskę, za którą ukrywam swój ból i cierpienie, a w nocy daję upust emocjom. Wtedy leżę i płaczę jak małe dziecko. Chciałbym o tym porozmawiać z tatą, ale widzę, że on sam sobie z tym nie radzi, a nie chciałbym dodawać mu dodatkowych problemów. Dlatego właśnie w weekendy wychodzę z Giną i rzadko kiedy wracam. Wtedy nie myślę o tym co się dzieję i co się stało. Dzisiaj jest już piątek, więc kolejna impreza.
- Tato, wychodzę! - krzyknąłem w progu i wyszedłem z domu. Jak zwykle nie czekałem na żadną reakcje z jego strony, bo wiem, że i tak by nic nie powiedział tylko, by pokiwał głową na znak, że się zgadza. Włożyłem w uszy słuchawki od Ipod'a i szedłem w kierunku domu mojej przyjaciółki. Musiałem się wyłączyć, przestać myśleć. Nawet nie zauważyłem kiedy doszedłem. Gina już na mnie czekała.
- Gotowy? - zapytała odpalając papierosa.
- Pewnie, że tak. A masz to o co cię prosiłem? - piątek, wieczór. Stanowczo czas na odprężenie się.
- Mam, ale wiesz dobrze, że tego nie popieram. - Nie no. Zaraz zacznie prawić mi morały, a tego nienawidzę.
- Dobra. Jak masz zamiar pierdolić mi o tym, że źle postępuję to idź sama na tą imprezę. - bardzo często mnie denerwowała. Może dlatego, że się znamy od urodzenia i traktuje ją jak moją siostrę.
- Nie. Twoje życie. Już się nie mieszam. Chodź już. - chwyciła mnie po rękę i skierowaliśmy się w stronę domu naszego kumpla.

Niall
Znowu nie wiem gdzie poszedł i co robi. Martwię się o niego bardzo, ale nie chcę się mieszać w jego życie. Może sam mi powie co się dzieję. Emmo! Dlaczego to akurat ty musiałaś odejść?! Co my takiego zrobiliśmy?! Chciałbym żebyś tu ze mną teraz była i powiedziała mi co mam robić. Tęsknie za tobą i twoimi radami. Miałaś lepszy kontakt z naszym synem.

13 LAT WCZEŚNIEJ
Niall
- Niall ! Mógłbyś tu na chwilę przyjść? -Emma krzyczała będąc w toalecie. Ja w tym czasie szykowałem śniadanie naszemu czteroletniemu synkowi.
- Już idę! - podałem Cole'mu kanapki. - Zaraz do ciebie wrócę. - zwróciłem się do syna, poczochrałem mu włosy i skierowałem się w stronę łazienki. Stanąłem w progu, opierając się framugę drzwi. Przyglądałem się swojej żonie, która stała obrócona do mnie tyłem. Uśmiechnąłem się sam do siebie i postanowiłem do niej podejść.
- Co się dzieję kochanie? - przytuliłem ją od tyłu i pocałowałem delikatnie w policzek.
- Wydaję mi się, że mam coś tutaj. - pokazała mi na swoją pierś.
- Ale gdzie? Ja nic nie widzę. - byłem zdzwiony, bo naprawdę nic nie widziałem. Dla mnie wszystko wyglądało normalnie.
- Nie na skórze, a pod skórą. Dotknij i sam zobacz. - zrobiłem co kazała. Faktycznie było wyczuwalne delikatne zgrubienie na jej prawej piersi.
- Pojedziemy dzisiaj do lekarza. To na pewno nic poważnego. - uśmiechnąłem się do niej i postanowiłem wrócić do syna. Cole zjadł już śniadanie i poszedł się ubrać do swojego pokoju. Też postanowiłem się przebrać. Po 30 minutach byliśmy gotowi do wyjścia. Nie chcieliśmy zabierać ze sobą syna, ponieważ on by się tam zanudził, więc odwieźliśmy go do Charlie.
- Jak tylko będziecie wiedzieć co to jest, to dajcie znać. - uśmiechnęła się do nas. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do lekarza. Emma bardzo się przejmowała. Całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy. Kiedy już dojechaliśmy na miejsce Emma poprosiła mnie żebym poczekał na korytarzu. Zrobiłem jak kazała. Nie mogłem usiedzieć w jednym miejscu. Denerwowałem się. Długo nie wychodziła. Minęła już ponad godzina, a ona nadal tam siedzi. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i zobaczyłem moją Emmę. Była strasznie blada i chyba płakała. Podszedłem do niej, a ona w tym samym czasie osunęła się po ścianie.
- Emma! Co się dzieję?! - nic nie mówiła. Wtuliła się we mnie i zaczęła płakać. Nic nie mówiłem. Czekałem aż sama mi coś powie. Poprowadziłem ją powoli w stronę samochodu. Kierowałem powoli nie odzywając się. Dojechaliśmy do domu. Zaprowadziłem Emmę do salonu, a sam poszedłem zrobić herbatę. Kiedy wróciłem Emma nadal siedziała patrząc tępo w ścianę.
- Niall, ja mam raka. - powiedziała to nie wyrażając żadnych emocji. Teraz już nawet nie płakała.
- Nie. To niemożliwe. To jakaś pomyłka. - nie mogłem uwierzyć w to co mi powiedziała. Ale jak to? Moja Emma? Nie, to nie może być prawda.
- Nie, Niall. Zrobiłam badania. Nie ma mowy o pomyłce. - nie wierzyłem w to nadal.
- Co teraz?
- Im szybciej zacznę leczenie tym lepiej. Dlatego już za za dwa tygodnie będzie operacja, wytną mi to. Później chemioterapia i radioterapia. Wyjdę z tego. Zobaczysz. - słyszałem nadzieję w jej głosie. Sam ją miałem. Usiadłem obok niej i przytuliłem. Zaczęła szlochać. Posiedzieliśmy tak jeszcze chwilę i postanowiłem zadzwonić do przyjaciół. Powinni wiedzieć co się dzieję. Do czasu ich przybycia nie robiliśmy z Emmą nic. Po prostu siedzieliśmy i patrzyliśmy tępo w ścianę. Zadzwonił dzwonek. Otworzyłem drzwi. Stali tam wszyscy. Zayn ze swoją narzeczoną Perrie. Liam z żoną Danielle. Louis był sam. Związek jego i Eleanor się rozpadł. Dziewczyna się załamała po tym jak hejterzy zaczęli na nią bardzo najeżdżać. No i oczywiście Harry z żoną Charlie, moim synem i ich córką Giną.
- Wejdźcie. - wskazałem im, że mają pójść do salonu. Ginę i Cole'a zaprowadziłem do pokoju syna. Wróciłem do nich.
- Co się dzieję? Coś musi skoro wezwałeś nas tu wszystkich. - pierwszy odezwał się Liam. Opowiedziałem im wszystko. Siedzieliśmy w ciszy.
- Przecież wyjdziesz z tego. Teraz medycyna potrafi zdziałać cuda. Nim się obejrzysz będzie już po wszystkim – pierwsza odezwała się Charlie. Podeszła do mojej żony i ją przytuliła. Posiedzieliśmy tak jeszcze chwilę i postanowiłem wszystkim zrobić herbatę. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak za dawnych czasów. Za czasów kiedy byliśmy dzieciakami. Uzgodniłem z chłopakami, że na pewien czas zawieszę swoją działalność w zespole. Emma nie chciała się zgodzić, ale nie miałem innego wyjścia. Musiałem być teraz przy żonie żeby ją wspierać. Przyjaciele obiecali, że nam pomogą. Jak to dobrze, że ich mamy.

Dwa tygodnie później
Niall
Emmę przygotowują do operacji. Chodzę w kółko nie wiedząc co ze sobą zrobić. Cole wie, że mama jest chora, ale nie wie na co. Powiedzieliśmy mu, że to nic groźnego, że się nic nie stanie. Ja w to wierzyłem, Emma też. Nie poddawała się. Była dzielna i chyba znosiła to lepiej niż ja. W wywiadzie potwierdziłem zawieszenie swojej działalności na jakiś czas. Powiedziałem, że sprawy rodzinne. Nic więcej. Rodzice Emmy mają przylecieć jutro. Nie chcieli mnie za bardzo obciążać obowiązkami, dlatego nie przylecieli wcześniej. Powiedzieli, że zajmą się wnukiem przez czas kiedy Emma będzie w szpitalu. Moi rodzice też mnie bardzo wspierają. Właśnie teraz są z wnukiem na placu zabaw. Cały czas próbowałem nie myśleć o tym co się dzieję za tymi wielkimi drzwiami. Jakaś starsza pani powiedziała mi żebym przestał się tak kręcić, bo ją to denerwuje. Czy ona nie rozumie, że ja tu zaraz z tych nerwów zejdę. Siedziałem i patrzyłem tępo w ścianę, modląc się żeby wszystko było dobrze. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Poczułem lekkie szturchanie więc szybko się ocknąłem. Stał nade mną lekarz, cały czas się we mnie wpatrując. Zerwałem się.
-Co się dzieję? Z moją żoną wszystko w porządku? Jak operacja? – milion pytań, a jeszcze żadnej odpowiedzi.
-Z panią Emmą wszystko w porządku. Operacja się udała. Usunęliśmy guza. Za chwilę będzie pan mógł wejść do swojej żony, tylko proszę jej nie przemęczać. – poklepał mnie po ramieniu i poszedł sobie. Teraz myślałem tylko o tym żeby pójść do żony i ją przytulić. Nic więcej. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Chwilę później byłem już przy jej łóżku. Spała, więc postanowiłem, że nie będę jej budzić. Chciałem pojechać do domu żeby się odświeżyć i wrócić do niej. Po drodze porozmawiałem jeszcze z lekarzem. Powiedział mi, że chemioterapię rozpoczną za miesiąc, a za dwa tygodnie będzie mogła wyjść do domu.

Pół roku później
Niall
Już po chemioterapii i po naświetlaniach. Emma wygląda coraz lepiej. Dzisiaj jedziemy do sklepu z perukami. Co prawda powtarzam jej, że są jej niepotrzebne, ale się uparła. Jak kobieta się uprze to lepiej się godzić na wszystko, bo później to tylko III Wojna Światowa. W drodze do sklepu cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak za czasów przed operacją i tym wszystkim. Chciałbym żeby już o tym zapomniała, ale wiem, że na zawsze zostanie jej to w głowie. Rodzice Emmy zajmują się Cole’m. Bardzo nam przez te pół roku pomagali, za co jestem im bardzo wdzięczny. Ja już wróciłem do koncertowania i wywiadów. Mam nadzieję, że tacy szczęśliwi będziemy już zawsze i nic więcej złego nas nie spotka.

TERAŹNIEJSZOŚĆ
Cole
Jeden, drugi, trzeci kieliszek. W głowie mi już szumi. Jest nieźle. Jak zwykle co piątek zaleję się w trupa i nic nie będę pamiętał. Może to i lepiej.
- Idę do łazienki. – poinformowałem Ginę. Popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem, ale miałem już to gdzieś. Alkohol zaczął działać. Chciałem się zabawić.
Wychodząc z toalety zauważyłem jakąś dziewczynę. Niska blondynka, patrzyła się na mnie jakby chciała mnie pożreć. Długo się nie zastanawiając chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem do wolnego pokoju na górze. Wpiłem się w jej usta. Czułem, że była tak samo chętna jak ja. Nie czekałem długo. Szybko przeszedłem to kolejnego etapu. Spodnie, koszula, stanik, bielizna. Wszystko już na podłodze. Wszedłem w nią powoli. Potem zacząłem coraz szybciej poruszać biodrami. Dobrze, że na dole głośno grała muzyka, bo dziewczyna tak krzyczała, że mogłaby umarłego obudzić. Zrobiłem co chciałem i się ubrałem. Zapinając rozporek otwierałem drzwi.
- Jestem Katherina. – odezwała się blondynka.
-Cole. – przedstawiłem się i wyszedłem. W sumie mało mnie interesowało jak ona miała na imię. Ostatnio mało mnie cokolwiek obchodzi, ale kiedyś byłem inny. No właśnie. Kiedyś. Widocznie czas na zmiany. Koniec myślenia. Teraz marzyłem tylko o tym żeby się napić.
___________________________________________

WRÓCIŁAM ! Nie mogłam tak zostawić tego opowiadania. Muszę je skończyć. Myślałam żeby to zakończyć, ponieważ w tym roku matura, egzamin zawodowy, mnóstwo problemów w domu, ale zdecydowałam, że to skończę. Przepraszam, że tak długo nic nie dawałam, ale całe wakacje pomagałam babci i nie miałam na to czasu. Także miłego czytania.
LICZĘ NA KOMENTARZE :D 
Następny pojawi się po 7 komentarzach ! 
Pozdrawiam. :)

środa, 27 czerwca 2012

#Pięć.


Niall
Obudziłem się wcześnie rano. Zauważyłem, że Cole jeszcze śpi, więc postanowiłem po cichu wyjść z jego pokoju i przygotować jakieś śniadanie. Poszedłem jeszcze do toalety żeby się doprowadzić do porządku. Postanowiłem zrobić jakąś jajecznicę. Po około 15 minutach zszedł na dół mój syn. 
- Cześć. - usiadł na jednym z krzeseł i zaczął jeść.
- Kiedy masz zamiar wrócić do szkoły? Wiem, że to wszystko jest jeszcze świeże, ale myślę, że już najwyższa pora zacząć żyć normalnie. - nie chodził do szkoły już dwa tygodnie. Nie chcę go do niczego zmuszać. Jak będzie chciał to pójdzie. Jeżeli zdecyduję, że jeszcze za wcześnie na powrót to zaakceptuję jego decyzję chociaż chciałbym bardzo, aby chociaż on wrócił do normalnego życia. 
- Dzisiaj. Zaraz wychodzę. Pójdę jeszcze po drodzę po Ginę. - wstał od stołu i skierował się w stronę pokoju po plecak. 
- A właśnie tato. Miałbym prośbę. Skończyły mi się pieniądze. Miałbyś może trochę żeby mi pożyczyć? Oddam Ci wszystko w przyszłym miesiącu. - zacząłem zastanawiać się po co mu tyle pieniędzy. Jego kieszonkowe zawsze mu starczyło na cały miesiąc, a teraz minęły ledwo dwa tygodnie, a on już nic nie ma. Postanowiłem nie pytać. Dałem mu te pieniądze i wyszedł z domu. Powiedział jeszcze tylko, że będzie późno w domu. Zacząłem się o niego martwić. Dzieję się z nim coś dziwnego, a ja nie wiem co. Postanowiłem pójść dzisiaj do Charlie. Może ona coś zauważyła, albo chociaż wie. Najpierw muszę do niej zadzwonić. 
- Cześć Charlie. Tutaj Niall z tej strony. Będziesz dzisiaj w domu z Harrym? Chciałbym do was na chwilę wpaść i porozmawiać. Martwię się o Cole'a. 
- Cześć. Tak. Dzisiaj jesteśmy w domu. Świetnie się składa, bo też chcieliśmy się do ciebie jednego dnia wybrać i porozmawiać. Czekamy na ciebie. Do zobaczenia. 
- Do zobaczenia. - odłożyłem słuchawkę i postanowiłem się ubrać w coś bardziej odpowiedniego. Całymi dniami chodzę w starym, wytartym dresie. Przyda mi się jakaś odmiana. Założyłem jakieś jasne spodnie i czarny sweter. Ogoliłem się, uczesałem i byłem gotowy do wyjścia. Postanowiłem pójść do nich pieszo, mam do nich tylko 20 minut, a spacer mi się przyda. 


17 LAT WCZEŚNIEJ
Niall
- Niall ! Boli ! Szybciej ! Przestań tak biegać ! Matko ! Zawieziesz mnie w końcu do tego szpitala?! - Emma wydzierała się na mnie, a ja nie wiedziałem co mam zrobić. Niby wszystko jest już przygotowane od dawna w razie szybszego porodu, ale nie wiedziałem, że to się zacznie już dzisiaj. 
- Już kochanie. Chwilka. Mam torbę i wszystkie rzeczy. Możemy iść. - wziąłem Emme po rękę i zaprowadziłem do samochodu. Posadziłem ją na tylnim siedzeniu, a sam usiadłem z przodu za kierownicą i szybko odpaliłem samochód.
- Szybciej, bo zaraz urodzę w samochodzie! - chciałbym chociaż trochę jej pomóc. Chciałbym żeby oddała mi swój ból. Nie potrafię patrzeć na to jak ona cierpi. Po 15 minutach dojechaliśmy do szpitala. Pobiegłem po pielęgniarke, a ona przyjechała z wózkiem i zabrała moją żonę na sale porodową. Zapytała się jeszcze, czy chce być przy porodzie, ale się nie zgodziłem. Mógłbym tego nie wytrzymać i zemdleć. Czekałem w korytarzu. Zdążyłem już zadzwonić do wszystkich moich przyjaciół. Powiedzieli, że niedługo się pojawią. Nie wiedziałem gdzie mam się podziać, co ze sobą zrobić. Chodziłem w te i spowrotem. Minęła godzina. Może dwie. Sam nie wiem. W końcu przyjechali moi przyjaciele. 
- Niall ! Już?! - widziałem biegnącego Zayna w moją stronę. Widziałem na ich twarzach, że denerwują się tak samo jak ja. Na samym końcu szedł Harry i Charlie, która ma termin na za tydzień. 
- Nie. Jeszcze rodzi. Boję się. A jak tam coś się stało?! - zacząłem się zamartwiać. Dlaczego to tak długo trwa? Przecież to tylko poród. Powinno już być po wszystkim. Zastanawiałem się i myślałem kiedy nagle usłyszałem głośny krzyk Charlie. 
- Ałaaaa! Boli. Harry! To już! - no pięknie. Widzę, że nie tylko ja dzisiaj będę chodził zestresowany. Harry zamiast pójść po pielęgniarkę to zaczął krążyć wokół Charlie nie wiedząc co ze sobą zrobić. 
- Zawołajcie pielęgniarkę! - krzyknąłem gdzieś w tłum i zobaczyłem jak Liam biegnie po pilęgniarkę. Już po chwili Charlie również była na sali porodowej. Harry zdecydował się pójść z nią. Jest silniejszy niż ja, więc mu się nie dziwie. Stałem z przyjaciółmi może jeszcze z godzinę i w końcu z sali wyszedł lekarz. 
- Kto jest ojcem dziecka pani Emmy? 
- Ja. - wyłoniłem się z tłumu i strasznie denerwowałem.
- Gratuluje. Ma pan syna. - nic więcej nie słyszałem. Zemdlałem. Nie wiem po ilu minutach udało im się mnie ocucić, ale musiało to trwać krótko. Pokazali mi gdzie leży moja żona i szybko pobiegłem zobaczyć ją i mojego syna. Wszedłem po cichu do sali i zobaczyłem Emmę  z malutkim dzieckiem na rękach. Podszedłem do niej i pocałowałem w czoło. Widziałem na twarzy Emmy zmęczenie. Łzy zaczęły mi spływać po policzku. 
- Dlaczego płaczesz kochanie? 
- Ze szczęścia. Mam najwspanialszą kobietę na świecie, a teraz jeszcze syna. - nie umiałem opisać tego co teraz czułem. Usiadłem obok żony. 
- Jak mu damy na imię? - zaskoczyła mnie tym pytaniem. Nigdy nad tym nie myśleliśmy. -Myślę, że powinniśmy dać mu na imię Cole. Bardzo mi się podoba. - też mi się podobało, więc tylko przytaknąłem głową. Ustaliliśmy jeszcze, że matką chrzestną zostanie Charlie, a ojcem chrzestnym Liam. Do sali weszli nasi przyjaciele. Zaczęli nam gratulować i życzyć szczęścia. 
- A gdzie jest Charlie i Harry? - no tak. Z tego wszystkiego zapomniałem jej powiedzieć co się tutaj dzieję. 
- No Charlie też właśnie teraz rodzi. - ucieszyła się bardzo. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i poszliśmy. Chciałem żeby Emma trochę odpoczęła. Okazało się, że w czasie kiedy siedzieliśmy u mojej żony Charlie też już urodziła. Poszliśmy teraz do niej. Dowiedziałem się, że Emma ma zostać matką chrzestną ich dziecka, a Louis ma zostać ojcem. No i urodziłam im się dziewczynka, której dadzą na imię Gina. Posiedzieliśmy chwilę i poszliśmy. Z Harrym zdecydowaliśmy, że zostaniemy na noc w szpitalu, a reszta pojechała do domu odpocząć. Pozwolili nam zostać na noc i spać w sali naszych żon. Byłem bardzo szczęśiwy. Nie mogłem się doczekać kiedy będę mógł zabrać moją żonę i syna do domu. 


TERAŹNIEJSZOŚĆ
Doszedłem do domu moich przyjaciół. Zapukałem. Drzwi otworzył mi Harry. Usiadłem na sofie w salonie i czekałem aż Charlie zrobi mi herbatę. 
- No to mów co się dzieję. - podała mi filiżankę i przypatrywała mi się jakby zobaczyła ducha. 
- No chodzi o Cole'a. Nie wiem. Wydaję mi się, że coś się dzieję. Wychodzi i nie mówi gdzie. Wraca późno, albo wcale. Dzisiaj brał ode mnie pieniądze i nie wiem na co. Zawsze mu kieszonkowe wystarczyło na cały miesiąc, a teraz? Ledwo minęły dwa tygodnie, a on już nic nie ma. Mało ze mną rozmawia. Prawie wcale. Wiem, że brakuje mu matki, ale jestem jeszcze ja. Przecież może ze mną porozmawiać. Czuję, że dzieję się z nim coś niedobrego. 
- Niall. Posłuchaj. Gina wcale nie robi lepiej. Tylko tyle, że ona tak ma od zawsze i się przyzwyczailiśmy do tego. Też co chwilę bierzę od nas pieniądze. Wychodzi i nie wraca. Nic nie mówi. Myślę, że powinieneś się trochę przestawić. Wiem, że Cole nigdy taki nie był, że był raczej zamknięty w sobie i wolał posiedzieć w domu, ale może postanowił to zmienić? Ma prawie 18 lat i myślę, że nie ma się o co martwić. W końcu on dorasta, dojrzewa. Przeżył tragedię. Musisz to po prostu przeczekać. - nic nie mówiłem. Piłem w ciszy herbatę. Może ma racje? Pewnie, że ma. Muszę to przeczekać. Jestem za bardzo przewrażliwiony, ale nie radzę sobie w roli samotnego ojca. 
___________________________________________


Macie piątkę! Nie wiem kiedy napiszę następny, bo na dzisiejsze popołudnie i wieczór mam już plany. Tak samo jak na jutrzejszy dzień. Myślę, że może w piątek się coś pojawi, chociaż to wątpliwa sprawa, bo to koniec roku szkolnego. Dziękuję za 723 wejść. Pozdrawiam również moich wiernych "fanów" Charlie, Sebastiana, Edith, Anie i Disgrance. <3

wtorek, 26 czerwca 2012

#Cztery.


Niall
Obudziło mnie pukanie do drzwi. 
- Cześć tato. Od paru tygodni już nie sprzątamy, więc pomyślałem, że czas już to zrobić. - patrzył na mnie swoimi smutnymi oczami. Nie wiedziałem co mam robić żeby było mu lżej. Żeby tak o tym nie myślał. Sam muszę być silniejszy. 
- Dobrze. Ubiorę się tylko i możemy się za to zabrać. - nic więcej nie powiedział. Zamknął za sobą drzwi i wyszedł. Założyłem na siebie jakiś stary dres i wyszedłem z pokoju. Widziałem jak Cole krząta się po kuchni i robi śniadanie. Zszedłem do niego. 
- Dawno nie rozmawialiśmy. Brakuje mi tego. - Cole odezwał się pierwszy. Wiedziałem, że musi go wiele kosztować to co teraz powiedział. Zawsze był silny. Ukrywał swoje uczucia. 
- Wiem. I przepraszam Cię za to. Nie umiem sobie sam z tym wszystkim poradzić. - łzy zaczęły napływać mi do oczu, ale wiedziałem, że nie mogę się przy nim rozkleić. Musiałem mu pokazać, że jestem silny. 
- Nie jesteś sam. Masz mnie. - nic więcej nie powiedział. Podszedł do mnie i po prostu mnie przytulił. Dawno tego nie robiliśmy. Zawsze uważał, że jest już za duży na przytulenie się do ojca. Brakowało mi tego. Sądzę, że jemu również. 
- No koniec pieszczot. Później porozmawiamy, a teraz zabieramy się za to sprzątanie, bo do jutra nie skończymy. - uśmiechnąłem się do syna lekko i skierowałem się w stronę toalety żeby najpierw tam posprzątać. Po około dwóch godzinach w domu panował porządek. Usiadłem zmęczony na kanapie w salonie i przyglądałem się zdjęciom, które stały na kominku. Byłem na nich ja, mój syn i Emma. Na innych byli nasi przyjaciele. Byliśmy szczęśliwi. Uśmiechnięci. 
- Tato! Wychodzę! - Cole krzyczał w progu jakby coś się stało. 
-A o której będziesz? - zacząłem się o niego martwić. Wychodził i nie mówił gdzie. Wracał po nocach, albo wcale. Nie wiedziałem co mam robić. 
- Niedługo. - nic więcej nie powiedział tylko wyszedł i zostawił mnie samego. Przyzwyczaiłem się już do tego, że zawsze zostaje wieczorami sam. Zawsze kiedy siedzę sam, myśli mnie pochłaniają. 


18 LAT WCZEŚNIEJ
Niall
Denerwowałem się. 
-Jak my to im powiemy? - chodziłem w te i spowrotem po pokoju dziwnie machając rękami. Emma wstała z łóżka i pocałowała mnie delikatnie. 
- Normalnie. Przestań się już tak denerwować. - uśmiechnęła się do mnie i wróciła na swoje miejsce. Uspokoiła mnie trochę. Położyłem się obok niej. Zaczęła się bawić moimi włosami. Za niecałą godzinę wszyscy mają być w domu. Z minuty na minute nerwy były coraz większe. Nie wiedziałem gdzie mam się podziać. Zasnąłem.
Obudziły mnie śmiechy dochodzące z salonu. Zauważyłem, że Emmy nie ma obok mnie, więc postanowiłem zejść na dół zobaczyć co się dzieję. Wszyscy siedzieli przed telewizorem i cały czas się śmiali. Emma podeszła do mnie i się we mnie wtuliła.
- Możecie na chwilę zamilknąć?! Z Niallem mamy wam coś do powiedzenia. - momentalnie zrobiło się cicho w całym pokoju. Byli wszyscy. Harry z Charlie. Louis z Eleanor, chociaż nie siedzieli obok siebie. Musi się między nimi coś dziać, ale tym się zajmę później. Liam i Danielle, która była wtulona w niego i Zayn, który jeszcze jest singlem. 
- Czekamy z niecierpliwością. - odezwała się Charlie, która jest troszkę ciekawska. 
- Dobra. Żeby nie owijać. Jestem w ciąży. 3 tydzień. - wszyscy zrobili wielkie oczy, a ja się zaczerwieniłem. Nie wiedziałem gdzie się podziać. Czekałem na ich reakcje z zamkniętymi oczami. 
- To super. Bardzo się cieszymy. Harry! Słyszałeś?! Będę wujkiem! - pierwszy naskoczył na nas Louis. Chwilę później cała reszta do niego dołączyła. Myślałem, że będą źli. W końcu będę miał mniej czasu na zespół, ale widocznie im to nie przeszkadzało. 
- No to w takim razie my też wam powiemy. - Charlie zrobiła tajemniczą minę. 
- Ja też jestem w ciąży. - i teraz wszycy zaczeliśmy skakać, śmiać się i gratulować sobie nawzajem. No i zaczęły się pytania. Chłopiec, czy dziewczynka? A jak im dacie na imię? A kto będzie ojcem chrzestnym? Zayn, Liam, Louis zaczęli się kłócić o to, który z nich nim będzie. My się tylko przyglądaliśmy z uśmiechami na twarzach. 
- A kiedy ślub? - w końcu odezwała się Eleanor. Zaskoczyło mnie strasznie to pytanie, bo jeszcze tego nie planowałem, ale myślę, że czas wielki. W końcu bardzo kocham Emmę i chcę sobie z nią ułożyć życie. 
- No my... hmmm.. yhmmm... - czułem się zakłopotany. Emma to zauważyła. 
- O tym jeszcze nie myśleliśmy. Sądze, że niebawem. - podziękowałem jej całusem.
- No to my was teraz zaskoczymy! Harry oświadczył mi się tydzień temu. Nie chcieliśmy wam jeszcze nic mówić, dopóki nie poznamy daty, ale teraz już jest wszystko wiadome. - uśmiechnęła się do nas z przepraszającym wzrokiem. Teraz wszyscy już wszystko wiedzą. Data ślubu jest wyznaczona na za dwa miesiące, więc mało czasu na przygotowania. Wszyscy zaoferowaliśmy swoją pomoc. Harry i Charlie bardzo się ucieszyli. 


Dwa miesiące później
Niall
- Kochanie! Widziałeś gdzieś moje buty?! - Emma biegała po domu jak poparzona. Wiecznie czegoś szukała, a ja już dawno byłem gotowy do wyjścia. 
- Tak! Tutaj są! Pospiesz się proszę, bo się spóźnimy. A tobie jako świadkowi po prostu nie wypada. - nic nie powiedziała. Pocałowała mnie w czoło i wybiegła z pokoju. Po 20 minutach w końcu stanęła w progu i oznajmiła mi, że jest gotowa. Było już jej delikatnie widać brzuch z czego się bardzo cieszyłem. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod kościół. Tak jak sądziłem. Są wszyscy prócz nas no i pary młodej. Czekaliśmy przed kościołem. Podjechała długa limuzyna, a z niej wysiadła panna młoda i pan młody. Razem wyglądali cudownie. W tłumie było słychać westchnienia zachwytu. Byli wszyscy nasi bliscy znajomi i nasze rodziny. Widziałem bardzo wzruszonego ojca Charlie. W końcu wydaje swoją jedyną córkę za mąż. Wszyscy weszli do kościoła. Przed ołtarzem stał Harry, po którym było widać, że jest zdenerwowany. Marsz weselny i do kościoła wchodzi panna młoda z ojcem. Wszystko było perfekcyjnie przygotowane. Sam się dziwiłem, że udało nam się tego dokonać w tak krótkim czasie. Charlie uśmiechnęła się do Harrego i zaczęła się cała ceremonia. Stałem tam i patrzyłem na nich jacy są szczęśliwi. Sam się wzruszyłem. Są to moi najlepsi przyjaciele i cieszę się z ich szczęścia. Nawet nie zauważyłem kiedy powiedzieli sobie sakramentalne "tak", a już było po całej ceremoni i wszyscy kierowali się w stronę wyjścia, aby opsypać młodą parę ryżem. Wesele miało odbyć się za miastem żeby nie dorwali nas jacyś fotoreporteży. Wszyscy powsiadali do swoich samochodów i skierowali się w stronę domu weselnego. Poczekałem na Emmę. Otworzyłem jej drzwi od samochodu i odjechaliśmy na samym końcu. Nie odzywaliśmy się do siebie całą drogę. Postanowiłem w końcu oświadczyć się Emmie, ale w inny sposób niż zrobił to Harry. To ma być wyjątkowa chwila. Wszystko jest już zaplanowane. Trzeba teraz poczekać. Kiedy dojechaliśmy wszyscy się już bawili. Niektórzy jedli, a inni tańczyli. Prawdziwie rodzinna atmosfera. Porwałem swoją dziewczynę do tańca i nawet się nie zorientowaliśmy kiedy wybiła godzina 00:00 i czas rzucić welonem. Ustawiły się wszystkie panny. Rzut i welon złapała moja Emma. Szybko do niej podszedłem. 
- To jakiś znak. - powiedziała. Ja się tylko uśmiechnąłem i pocałowałem ją delikatnie. Para młoda zbierała się do wyjazdu w podróż poślubną. Nikomu nie powiedzieli gdzie wyjeżdżają. Chcą te dwa tygodnie spędzić tylko razem. Pożegnali się ze wszystkimi, podziękowali za przybycie, prezenty i odjechali. Na weselu, ale już bez pary młodej bawiliśmy się do około 4 rano. Wszyscy zmęczeni i niektórzy pijani jak Zayn pojechaliśmy do naszego wspólnego domu. Emma szybko się wykąpała. Ja również i położyliśmy się do łóżka. 
- Kochanie. Za dwa dni o godzinie 15:00 zabieram cię w jedno miejsce. Chciałbym żebyś miała na sobie białą sukienkę, ale skromną, ponieważ chce ci coś pokazać. - mam nadzieję, że nie domyśli się o co mi chodzi. 
- Dobrze, dobrze. Dobranoc. - nie wiem czy mnie słuchała, ale mam nadzieję, że tak. Odwróciła się do mnie plecami i zasnęła.


Dwa dni później
Emma
- Widziałyście gdzieś Nialla? - Zwróciłam się do moich przyjaciółek. Szukałam go po całym domu i nigdzie nie mogłam znaleźć. 
- Nie. A ty jeszcze niegotowa?! Dalej. Ubieraj się. Na łóżku w salonie masz przygotowaną sukienkę. Masz 15 minut, bo zaraz Danielle zrobi ci włosy.
- Halo, halo! A mogę wiedzieć o co chodzi? - nie wiedziałam co się wokół mnie dzieję. 
- To Niall Ci nie mówił? - zaczynałam sobie już coś przypominać, ale nie do końca. 
- No coś tam mówił. - nie powiedziałam nic więcej tylko zrobiłam to co mi kazały. Wykąpałam się, ubrałam przyszykowaną sukienkę. Danielle mnie uczesała i byłam gotowa do wyjścia. Eleanor i Danielle też wyglądały inaczej niż zwykle. Wyszłam z domu, a one za mną. Chciałam usiąść za kierwonicę, ale Danielle mi zabroniła i powiedziała, że sama poprowadzi. Nie pytałam dlaczego. Usiadłam z tyłu i przyglądałam się widokom za oknem. Jechałyśmy strasznie długo. Ponad godzinę może dłużej. Nie wiedziałam co się dzięję. Wysiadłyśmy z samochodu na jakimś pustkowiu. Wokół było widać tylko plażę i wodę. 
- Daleko jeszcze? - niecierpliwiłam się coraz bardziej. 
- Czy ty zawsze musisz narzekać? Już niedaleko. Spokojnie. - zrobiłam naburmuszoną minę i poszłam za dziewczynami. 
- Jesteśmy na miejscu. - powiedziała moja przyjaciółka, a mnie wmurowało w ziemię. To co zobaczyłam strasznie mnie zaskoczyło. Podszedł do mnie Niall.
- Wiem, że się nie oświadczyłem, ani nic takiego. Wiem też, że zawsze marzyłaś o ślubie na plaży wśród najbliższych. Także zrobiłem to wszystko z myślą o tobie. Twoi rodzice zostali w Londynie dłużej. Zapłaciłem za ich pobyt. Charlie i Harry mieszkali z nimi w hotelu i ze swoimi rodzicami, bo wiedzieli jak bardzo by ci zależało na tym, aby tu byli. Możesz się nie zgodzić na to wszystko. Zrozumiem. - nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam bardzo zaskoczona i wzruszona. Nie zrobiłam nic, tylko po prostu wtuliłam się w mojego chłopaka, a przyszłego męża i mocno pocałowałam. Łzy zaczęły mi spływać po policzku. 
- Tylko nie rycz, bo zaraz będziesz brzydka. - podszedł do mnie tata i przytulił mnie mocno po czym zaprowadził przed "ołtarz". Ceremonia była krótka, ale za to bardzo romantyczna i taka o której zawsze marzyłam. W Polsce nie miałam nic, a tutaj spełniają się wszystkie moje najskrytsze marzenia. 
- Panni Horan. Czas na podróż poślubną. - gdy usłyszałam nazwisko jakie do mnie wypowiedział mimowolnie się uśmiechnęłam. 
- O tym gdzie pojedziemy też mi nie powiesz? - próbowałam zrobić groźną minę, ale nie chciało mi to w ogóle wyjść. Byłam za bardzo szczęśliwa. 
- Powiem ci tylko tyle, że zdecydowaliśmy z Harrym, że pojedziemy razem z nimi. - nic więcej nie mówiliśmy. Szliśmy wtuleni do siebie patrząc sobie głęboko w oczy. 


TERAŹNIEJSZOŚĆ
Niall
Z zamyślenia wyrwał mnie trzask drzwi. Zobaczyłem tylko jak Cole wbiega do swojego pokoju zdenerwowany. Postanowiłem z nim porozmawiać.
- Powiesz mi co się stało? - leżał na łóżku, patrząc tępo w sufit. 
- Tęsknie za mamą. - nie musiał mi nic więcej mówić. Podszedłem do jego łóżka i położyłem się obok niego. 
- Też za nią tęsknie. Nawet nie wiesz jak bardzo. - Łzy zaczęły mi spływać po policzku. Teraz wiedziałem, że nie muszę przy nim nic udawać. Że mogę być sobą. 
- Kochałeś ją bardzo, prawda? - widziałem w jego oczach łzy. 
- Nawet nie wiesz jak. To była, jest i będzie moja jedyna i prawdziwa miłość. - Cole się do mnie wtulił. 
- Chciałbym tato żebyś sobie ułożył na nowo życie. Może nie teraz, ale za parę lat. 
- Zobaczymy. - nic więcej nie mówiliśmy. Leżeliśmy w milczeniu. Nawet nie zauważyłem kiedy mój syn zasnął. Chciałem wyjść z jego pokoju, ale chwycił mnie za rękę. 
- Zostań. Proszę. Nie chcę być teraz sam. - nic nie powiedziałem. Położyłem się na nowo obok niego i zasnąłem.

___________________________________________

Wróciłam. Zdałam do następnej klasy i teraz już będę pisała na bieżąco. Dziękuję bardzo za 634 wejścia. Rozdział pisany przy płycie Nickelback " Here and now ". A rozdział ze specjalną dedykacją dla mojego bliskiego kolegi Sebastiana, któremu spodobało się moje opowiadanie. :) Myślę, że dzisiaj pojawi się jeszcze rozdział #piąty :). Pozdrawiam ! :D

wtorek, 22 maja 2012

#Trzy.


Niall
Obudziło mnie pukanie do drzwi sypialni. Domyślałem się kto to może być. 
-Proszę. - usiadłem na brzegu łóżka w samych bokserkach, przetarłem twarz dłońmi i zobaczyłem w drzwiach Harrego. 
-Cześć Niall. Zbieraj się. Wiem, że ci ciężko, ale chciałbym ci przypomnieć, że mamy jeszcze trochę fanek, a dzisiaj mamy z nimi spotkanie. - wcale mi się nie uśmiechało nigdzie wychodzić, ale wiem, że mamy fanów i jeszcze przed śmiercią Emmy mieliśmy umówione to spotkanie. 
-Dobrze. Zejdź do kuchni, a ja się szybko ogarnę. - Harry wyszedł, a ja wyciągnąłem z szafy jakiś czarny sweter, zwykłe dżinsy i poszedłem to łazienki wziąć szybki prysznic. Ogoliłem się, ubrałem i zszedłem na dół. Wypiłem szybką kawę i już po pięciu minutach siedzieliśmy w samochodzie z resztą chłopaków. Do studia mieliśmy godzinę drogi. Znowu się zamyśliłem. Znowu zacząłem myśleć o przeszłości, chociaż wiem, że nie powinienem. 


19 LAT WCZEŚNIEJ
Niall
Dzisiaj mija rok od kiedy jestem z Emmą. Jestem strasznie zdenerwowany i nie mam zielonego pojęcia jak mam się zachowywać. Pierwszy raz jestem w tak poważnym związku. Krążyłem po pokoju nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie wiedziałem nawet w co mam się ubrać. Zaprosiłem Emme do restauracji. Do mojego pokoju wszedł Harry. Dopiero po chwili zauważyłem, że jest z Charlie. Obejmował ją ramieniem i obaj patrzyli na mnie rozbawionym wzrokiem. 
-Jakby widziała Emmę. Tak samo zdenerwowana dzisiaj. - Charlie się zaśmiała, a mi wcale do śmiechu nie było. 
-Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Co mam założyć? Jak mam się zachować? Ja pierdolę. - coraz bardziej zacząłem się denerwować, a cała ta sytuacja zaczęła bawić Harrego i Charlie. 
-Gościu. Spokojnie. Pomożemy ci, tylko przestań tak chodzić, bo już mi się w głowie kręci. - czy ta Charlie nie potrafi być nigdy poważna? Ale oni mogą mi pomóc, więc myślę, że mogę im zaufać. 
-Dobra. Już się uspokoiłem. To co teraz? 
-Teraz to idź pod prysznic. Harry przygotuje ci jakieś ubranie, a ja zajmę się później twoją fryzurą. - zaczynałem się coraz bardziej bać, kiedy widziałem ten dziwny uśmiech na twarzy Charlie. No, ale zrobiłem to co mi kazała. Zebrałem się i poszedłem pod prysznic. Wziąłem szybką zimną kąpiel i wyszedłem w samym ręczniku z toalety. Na łóżku zauważyłem uszykowane ubranie i mała karteczkę. 
"Jak się ubierzesz to zejdź do salonu. Charlie"
-No to teraz boję się jeszcze bardziej. - powiedziałem sam do siebie i zacząłem się ubierać w to co mi przygotował Harry. No nie powiem. Chłopak ma niezły gust. Uszykowałem mi jasne rurki, i biała koszulkę. Dobrze, że buty mogłem wybrać sam. Chociaż nie. Nie mogłem, bo buty leżały na podłodzę obok łóżka. Były to białe conversy. Skąd ja mam te buty to sam nie wiem. Przejrzałem się w lustrze i zszedłem na dół. Na środku salonu stało krzesło, a obok niego Charlie dziwnie się do mnie uśmiechając. 
-Dobrze wyglądasz, ale zaraz będziesz wyglądał jeszcze lepiej. Siadaj. - przeraził trochę mnie jej ton, ale zrobiłem co kazała. Po niecałych 20 minutach skończyła i byłem już gotowy do wyjścia. Zacząłem przeglądać się w lustrze. Wyglądałem nieźle. 
-Dziękuję wam. - przytuliłem się do nich i kierowałem się do wyjścia. 
-A co będziecie robić? - Charlie zatrzymała mnie i dopytywała się o wszystko. A sam jeszcze nie miałem wszystkiego zaplanowanego. 
-Wiem tylko tyle, że chcę jej zaproponować wspólne mieszkanie. - przemyślałem to sobie dokładnie. Tak. Chcę z nią zamieszkać. Bardzo chcę. Bardzo ją kocham i jestem pewien tej decyzji. 
-To świetnie się składa, bo ja dzisiaj Charlie zaproponowałem to samo. - objął dziewczynę i ucałował w czoło, na co ona się zaczerwieniła i uśmiechnęła. Cieszyłem się ich szczęściem, ale teraz nie mam do tego głowy. Pogratulowałem im i wyszedłem z domu. Kierowałem się w stronę domu mojej dziewczyny. Cały czas się stresowałem. Żebym tylko się nie spocił. Stanąłem pod jej drzwiami i nie wiedziałem czy zapukać. Ręka sama się wyrwała. Już po chwili stała przede mną ślicznie uśmiechająca się blondynka o piwnych oczach. Wyglądała cudownie. Miała na sobie krótkie szorty, dłuższy biały t-shirt, czarne conversy i do tego rozpuszczone włosy, które lekko skręciła. Wyglądała cudownie. Pocałowałem ją delikatnie w usta, chwyciłem za rękę i zeszliśmy na dół. 
-Gdzie idziemy? - dziewczyna na mnie spojrzała, a ja sam nie wiedziałem gdzie pójdziemy. 
-Myślałem sobie żeby pójść na lody, a później może do parku. - nie wiedziałem, czy ten pomysł jej się spodoba. Może powinienem wymyślić coś innego. Bardzirj romantycznego. Sam nie wiem. Spojrzałem na nią niepewnie, a ona się tylko uśmiechnęła i wtuliła we mnie. Widać pomysł jej się spodobał. Kierowaliśmy się w stronę kawiarni z lodami. Byłem taki szczęśliwy. Mam najwspanialszą dziewczynę na świecie. Zamówiliśmy lody. Ja najchętniej wziąłbym wszystkie smaki, ale musiałem się powstrzymać, więc ograniczyłem się do trzech tak jak moja dziewczyna. Zamówiłem sobie czekoladowe, waniliowe i śmietankowe. Natomiast Emma wzięła truskawkę, czarną porzeczkę i malinę. Z lodami w ręce kierowaliśmy się w stronę parku, cały czas się śmiejąc i rozmawiając. Usiedliśmy na ławce. Teraz miałem zapytać się o wspólne mieszkanie, ale nie wiem jak mam to zrobić. Emma widziała chyba, że coś jest ze mną nie tak.
-Stało się coś? - zapytała z taką troską jakby była moją mamą. 
-Tak. Nie. Tak. Nie wiem. - poczułem się taki bezradny. Bałem się tego jak zareaguje na moją propozycję. Cały czas patrzyła na mnie pytającym wzrokiem. 
-No mów. - uśmiechnęła się do mnie delikatnie. 
-No bo ja się chciałem zapytać... hmm.. uhmm.. Czy chciałabyś ze mną zamieszkać? - bałem się na nią spojrzeć. Spuściłem wzrok w dół i czekałem na odpowiedź. 
-Tak. Zamieszkam z tobą. - nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Byłem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. 
-Mogłabyś się na chwilę odwrócić? - zrobiła to o co ją poprosiłem. Założyłem jej na szyję złoty łańcuszek z literką "N". Dziewczyna chwyciła go w dłoń i obróciła się do mnie. Widziałem w jej oczach łzy. Wiedziałem, że są to łzy szczęścia. Uśmiechnąłem się do niej nieśmiało. 
-Dziękuję. Kocham cię. - pocałowała i przytuliła się do mnie. - też coś dla ciebie mam. - byłem zaskoczony. Nie wiedziałem jak mam zareagować. Założyła mi na rękę zegarek. Z tyłu wygrawerowana była data naszego pierwszego spotkania. Wzruszyłem się. Byliśmy razem tacy szczęśliwi. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w milczeniu. Cały czas trzymałem ją w swoich objęciach. Czułem, że mam w nich cały swój świat. Kiedy zaczęło się ściemniać, postanowiłem odprowadzić ją do domu. Umówiliśmy się, że jutro przyjdę i pomogę jej się spakować. Pożegnałem się z nią i poszedłem do domu. 


TERAŹNIEJSZOŚĆ
Z zamyślenia wyrwał mnie Zayn, który mi oznajmił, że właśnie dojechaliśmy na miejsce. Zachowywałem się jak automat. Uśmiechałem się sztucznie do zdjęć, rozdawałem autografy, ale cały czas myślałem o mojej żonie. Wywiad miał się odbyć za chwilę. Szybko przygotowali nas za kulisami. 
-3, 2, 1 Wchodzicie! - ktoś za nami krzyknął, a ja automatycznie ruszyłem za chłopakami. Pomachałem trochę do publiczności, uśmiechnąłem się i usiadłem między Liamem i Zaynem. 
-Witam bardzo serdecznie zespół One Direction. Jeszcze parę lat temu byli nieźle rozchwytywani. Do teraz są. Ale nas interesuję jak się wasze życie układa teraz, kiedy wasza kariera dobiegła końca?
-Nic nie dobiegło końca. A życie układa się. Każdy z nas ma żonę i rodzinę. Tylko ja i Niall mamy dziecko, ale wszyscy mamy żony i jesteśmy bardzo szczęśliwi. -Harry rozpoczął. Mi się wcale nie uśmiechało odpowiadanie na pytania. Chłopcy chyba to widzieli i robili to za mnie. Ja się tylko sztucznie uśmiechałem i robiłem za tło. Chciałem już wracać do domu. Po godzinie było już po wywiadzie i kierowaliśmy się w stronę samochodu. Na szczęście nie było żadnych fanek, więc poszło nam to szybko. Marzyłem tylko o tym żeby być w domu i o zimnej kąpieli.
___________________________________________


Jest już trzeci rozdział. Dziękuję za 350 wejść. I miło mi kiedy czytam komentarze. Ważna wiadomość. Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział, bo muszę w końcu ogarnąć szkołę, co na razie nie najlepiej mi wychodzi. Myślę, że w weekend się coś pojawi. Miłego czytania. 

poniedziałek, 21 maja 2012

#Dwa.


Niall
Wróciłem do domu zastanawiając się, czy sobie poradzę. Zdjąłem buty w korytarzu i usiadłem na sofie w salonie. Zadzwoniłem do Charlie, aby Cole przyszedł do domu. Bardzo im byłem wdzięczny za to, że mi pomagają. 
-Cześć Charlie. Jestem już w domu. Cole może już przyjść. - powiedziałem to głosem, który nie wyrażał teraz żadnych emocji. 
-Jesteś pewien? Nie chcesz pobyć jeszcze chwilę sam? - słyszałem w jej głosie troskę. Czułem, że się o mnie martwi. 
-Nie. Nie sądzę żeby to był dobry pomysł. - nic więcej nie powiedziałem. Po prostu się rozłączyłem. Chwyciłem zdjęcie naszej trójki w dłonie. Łzy zaczęły mi sływać po policzku. Wiedziałem, że powinienem być teraz silny, ale nie mogę. Po prostu nie potrafię. Drzwi do domu się otworzyły. Nagle w progu stanął Cole. 
-Cześć tato. Nie będę ci przeszkadzał. Pójdę do siebie. - chciałem coś powiedzieć. Z jednej strony chciałem żeby został, ale z drugiej wolałem być teraz sam. Zamiast tego po prostu kiwnąłem głową na znak, że się zgadzam i po sekundzie już go w progu nie było. Widziałem jego oddalającą się sylwetkę. W tym momencie zatraciłem się we wspomnieniach. 


20 LAT WCZEŚNIEJ
-Dalej chłopaki! Mam ochotę na szejka! - wydzierałem się na nich, bo od ponad miesiąca nie byliśmy w Milkshake City. 
-Spokojnie nasz słodki irlandyczku. Zaraz wychodzimy. - Harry chyba widział narastającą we mnie złość. Po niecałych pięciu minutach byliśmy już w samochodzie. Jechaliśmy w ciszy, bo cały czas byłem na nich zły, że się tak guzdrali. Kiedy zobaczyłem baner z napisem Milkshake City, cała złość mi minęła i wyskoczyłem z samochodu jak poparzony. Szybko wszedłem do środka i przywitałem się z właścicielem. Czekałem, aż reszta chłopaków do mnie dołączy. Kiedy w końcu się zjawili, postanowiłem zrobić zamówienie. Wszyscy podeszliśmy do lady i naszym oczom ukazały się dwie dziewczyny. Chyba są nowe, bo jeszcze nigdy ich nie widziałem. 
-Cześć. Ja jestem... - nie pozwoliły mi dokończyć. Odezwała się śliczna blondynka, o piwnych oczach. 
-Tak. Wiemy. Niall, Zayn, Harry, Louis i Liam. Znamy was. - mówiąc to pokazywała na każdego z nas palcem. Cały czas na nią zerkałem. Spodobała mi się. Tylko problem w tym, jak do niej zagdać. Jestem strasznie nieśmiały. 
-No, ale my was nie znamy. Jak się nazywacie? - wtrącił się Harry. Widziałem, że podoba mu się brunetka o brązowych oczach.
-Ja jestem Charlie, a ta tutaj to Emma. Miło nam was poznać. Co podać? - zapomniałem języka w gębie. Raz po raz zerkałem na blondynke, a ona odwzajemniała mój wzrok. Zayn zamówił dla nas szejki i skierowaliśmy się w stronę stolika. Każdy był czymś zajęty. Liam pisał z Danielle, a Lou z Eleanor. Zayn siedział na twitterze i pewnie znowu publikował swoje złote myśli. Tylko ja i Harry nic nie robiliśmy, chociaż słyszałem, że przyjaciel coś do mnie mówi. Nie słuchałem go. Zastanawiałem się co mam zrobić, aby zbliżyć się do Emmy. 
-Hej. Niall. Słuchasz mnie? - machał mi przed nosem dłonią. 
-Nie. Przepraszam. Zamyśliłem się.
-Nic się nie stało. Słuchaj, widzę, że podoba ci się ta drobna blondynka. Wiem, że jesteś nieśmiały dlatego pomogę ci. - nie zdążyłem się odezwać. Harry podniósł rękę do góry i zaczął wołać dziewczyny do stolika. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Schować się, a może uciec?
-Coś jeszcze podać? - odezwała się Emma. W jej oczach mógłbym zamknąć swój świat. 
-Nie. Chcemy żebyście z nami usiadły. - Harry przysunął jeszcze dwa krzesła dla dziewczyn. Widziałem jak spoglądają na kierownika. Zgodził się na małą przerwę. Reszta chłopców nawet nie zauważyła, że dziewczyny się do nas dosiadły. Rozmawialiśmy chwilę. Harry rozmawiał z Charlie, a ja z Emmą. Miała taki słodki śmiech. Dawno takiego nie słyszałem. Ale wszystko co piękne zawsze musi się skończyć. My musieliśmy się już zbierać, a dziewczyny wracać do pracy. Chłopcy tak mnie popędzali, że zapomniałem się zapytać o numer, ale pewnie i tak bym tego nie zrobił. Ruszyliśmy w stronę domu. Cały czas o niej myślałem. O jej pięknych oczach i uroczym uśmiechu. Widziałem, że dla Harrego, Charlie też nie jest obojętna. Milczałem całą drogę. Nie wiedziałem co mówić, nie chciałem się wcale odzywać. Weszliśmy do domu, a ja od razu skierowałem się do swojego pokoju. Włączyłem sobie płytę Justina Biebera i położyłem się na łóżku. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudziły mnie jakieś krzyki z dołu. Skierowałem się w stronę kuchni żeby wziąć coś do jedzenia i picia i poszedłem na taras skąd dochodziły krzyki. Zobaczyłem biegających chłopaków z pistoletami na wodę. Na ten widok się zaśmiałem. 
-Próbowałem cię obudzić, ale tak słodko spałeś, że nie miałem sumienia.  - podszedł do mnie Liam i lekko poklepał mnie po ramieniu. A zaraz po tym pochlapał mnie wodą z pistoletu. Nie zostałem mu dłużny. Pobiegłem szybko do salonu, wziąłem pistolet i napełniłem wodą. Chwilę później biegałem z chłopakami głośno się śmiejąc. Nagle zauważyłem jak Zayn się oddala. 
-Cześć dziewczyny ! Macie jakiegoś wolnego papierosa. - spojrzałem w tym samym kierunku co Malik i zobaczyłem Emme i Charlie stojące na balkonie i palące papierosa. Wszyscy wiedzieli jaki mulat jest dlatego jak najszybciej go z Harrym dogoniliśmy. 
-Mamy. - już szykowały się do rzucenia papierosa chłopakowi, kiedy ten się znowu odezwał. 
-Nie rzucajcie. Chodźcie do nas! - Emma spojrzała na mnie, a ja na nią. 
-Proszę was. Nie trujcie się tym. Marnujecie sobie zdrowie. - odezwałem się do nich ze smutną miną, bo nie chciałem żeby taka dziewczyna jak Emma marnowała sobie życie papierosami. 
-Wiemy. Zaraz zejdziemy do was. - odezwała się brunetka i zniknęły za drzwiami balkonu. Zastanawiałem się, czy Emma rzuci palenie, czy nie. Nie musi. Nie znam jej, ale czuję, że dla mnie jest kobietą idealną. Po niecałych 15 minutach były już u nas na ogrodzie. Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Czas nam mijał bardzo szybko, co mnie strasznie smuciło, ponieważ wiedziałem, że niedługo musimy się rozstać. I tak jak przypuszczałem. Nadszedł czas rozstania. Co prawda dziewczyny mieszkały blisko nas, ale chcieliśmy je z Harrym odprowadzić. Szliśmy powoli. Nie spieszyło nam się nigdzie. Nadszedł czas pożegnania. Charlie i Harry rozmawiali gdzieś z tyłu, a ja z Emmą milczeliśmy. W końcu się odezwałem. 
-Tak sobie myślę, że.. hmmm.. emmm. - nie mogłem wydusić z siebie słowa. 
-Tak. Dam ci mój numer. - uśmiechnęła się do mnie, a ja się zaczerwieniłem. Skąd ona wiedziała o co mi chodzi? Czyta w myślach, czy co?
-No tak. Właśnie o to mi chodziło. - wyciągnąłem nieśmiało telefon, a ona podawała mi swój numer, nadal ze swoim słodkim uśmiechem. Wpisałem numer i pożegnałem się z dziewczyną. Teraz wystarczyło tylko do niej napisać i się z nią umówić. No chyba w marzeniach. 


TERAŹNIEJSZOŚĆ
Niall
Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Czy to nie może tak po prostu minąć? Chyba nie. Wspomnienia. Cały czas wszystko było w mojej głowie. Usłyszałem kroki dochodzące ze schodów. Zobaczyłem swojego syna. 
-Gdzieś się wybierasz? - nie spojrzałem nawet na niego. 
-Tak. Idę do Giny. Nie mogę tak sam siedzieć. Nie chcę już. - słyszałem w jego głosie smutek. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nie umiem sobie z tym poradzić. Muszę się w końcu ogarnąć i pokazać synowi, że jestem silny. 
-Dobrze. Idź. Tylko nie wracaj za późno. A ja się położę już spać. - nic więcej nie powiedział tylko po prostu wyszedł. Zostałem znowu sam. Skierowałem swoje kroki w stronę sypialni. Wziąłem szybki zimny prysznic i położyłem się spać ze wspomnieniami. 
___________________________


No to macie drugi. Powiem wam tak. Im więcej komentarzy, tym szybciej odcinek. Chciałabym wiedzieć, czy się wam podoba moje opowiadanie, bo jeżeli nie to przestanę je pisać. Także czytajcie i komentujcie. Dziękuje za 238 wejść. Miłego czytania. 

sobota, 19 maja 2012

#Jeden.


Niall
Wszyscy staliśmy już na podjeździe i zbieraliśmy się do wyjazdu. Wszyscy, czyli mam tu na myśli mojego syna Cole'a, najlepszą przyjaciółkę Emmy, Charlie, jej męża, a zarazem mojego przyjaciela Harrego i ich córkę Ginę. Reszta miała poczekać na nas na cmentarzu. Nie byłem w stanie prowadzić samochodu. Cały czas myślałem o tym co się stało jeszcze tydzień temu. Wyczytałem z twarzy Charlie, że również jest załamana i nie może się z tym pogodzić. Były ze sobą bardzo zżyte od liceum. Gdyby nie to, że spełniały swoje marzenia w Londynie, nie poznałbym pewnie  Emmy. Wsiedliśmy do samochodu. 
- Niall. Wiem, jak bardzo kochałeś Emmę. Bardzo mi przykro. Też za nią tęsknie i też ją kochałam. Może nie tak jak ty, ale kochałam. Wiem, że minął dopiero tydzień, ale postarajmy się wrócić do w miarę normalnego życia. - zwróciła się do mnie przyjaciółka mojej żony, ale nie byłem w stanie odpowiedzieć. Wszystkie oczy były skierowane teraz na mnie. Czułem taką cholerną pustkę chociaż wiedziałem, że nie jestem sam. Mam przecież syna i przyjaciół. Nie wiem po jakim czasie dojechaliśmy do cmentarza, ale nie jechaliśmy długo. Wysiadając z samochodu zauważyłem zbliżających się do nas przyjaciół. Każdy z nich do mnie podszedł i po prostu przytulił nic nie mówiąc. Każdemu było teraz ciężko. Weszliśmy. Zobaczyłem wszystkich naszych bliższych i dalszych znajomych. Ksiądz zaczął coś mówić, ale nie byłem w stanie się skupić. Nie słuchałem go. Raz po raz podnosiłem wzrok, żeby zobaczyć jak się trzyma mój syn. Trzymał się lepiej niż ja. On zawsze potrafił ukrywać emocje. Nadeszła pora wygłoszenia mowy pożegnalnej. Nie byłem jeszcze na to gotowy. Ale chciałem to zrobić. Chciałem w pewien sposób pożegnać się z Emmą. 
-Drodzy zebrani!
Zebraliśmy się tu dzisiaj, żeby pożegnać Emmę Horan. Jej śmierć była dla mnie zaskoczeniem, chociaż się tego spodziewaliśmy. 
Nie łatwo jest się żegnać, szczególnie mi, ponieważ Emma była moją żoną,  osobą, którą kochałem i będę zawsze kochał.Pamiętam wiele chwil spędzonych razem. Zawsze starała się być osobą odpowiedzialną, energiczną, pomysłową. Była nieprzeciętną kobietą. Zawsze uśmiechniętą. W moich oczach zawsze była wzorową matką, żoną i przyjaciółką. Miała swoje ciężkie dni, ale kto ich w tych czasach nie ma? Chciałbym żeby do nas wróciła, ale wiem, że to niemożliwe. Wierzę, a raczej chcę wierzyć, że tam gdzie teraz jest, jest jej lepiej i że już się nie zamartwia tak jak to było jeszcze 4 miesiące temu. Bardzo przepraszam, ale nie mogę już dalej o niej mówić. Ona nadal jest w moim sercu.
Dziękuję wszystkim, którzy przybyli tu na dzisiejszą uroczystość. Emmo, będziemy zawsze o Tobie pamiętać, a teraz, gdy Twoja ziemska pielgrzymka dobiegła końca, mówimy: żegnaj Emmo, moja żono, córko, matko, przyjaciółko. - skończyłem swoją przemowę, a pod ramię wziął mnie Zayn i mój syn Cole. Widzieli, że jestem już tym wszystkim wyczerpany. Nie miałem już nawet czym płakać. Po uroczystości każdy zostawiał kwiaty na grobie i żegnał się ze mną przytulając i składając kondolencję. Po niecałych 15 minutach zostaliśmy na cmentarzu tylko ja i moi najbliźsi przyjaciele. 
- Dziękuję wam, że mi pomagacie. Możecie już jechać do domu. Chciałbym teraz zostać sam. - odwróciłem wzrok w stronę Charlie. - Mam do Ciebie prośbę. Mogłabyś zabrać do siebie Cole'a. Nie chcę żeby był sam, a jak już będę w domu to do was zadzwonię. 
-Nie ma sprawy. O nic się nie martw. - kobieta nie powiedziała nic więcej, tylko poklepała mnie po ramieniu i skierowała się w stronę bramy wyjściowej z resztą moich przyjaciół. Zostałem teraz sam z Emmą. Czytałem powoli wszystko co było wypisane na nagrobku. 
"Emma Horan
03.07.1972 - 13.04.2012
Wzorowa córka, żona, matka i przyjaciółka."
Łzy zaczęły mi znowu napływać do oczu. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić i co zrobić ze swoim życiem teraz. 
- Wiem, że nic mi już ciebie nie zwróci, chociaż chciałbym bardzo. Wiedz, że cię kocham i zawsze będę kochał. Do zobaczenia niedługo. - przyklęknąłem jeszcze, aby pożegnać się z żoną i skierowałem się w stronę domu, w którym miałem sobie zacząć układać życie bez Emmy, ale za to z moim kochanym synem Cole'm.
__________________________________________


No to mamy pierwszy odcinek. Miał się pojawić jutro, ale nie sądzę, że dałabym radę go jutro wstawić, bo nauka czeka. Mam nadzieję, że napiszecie w komentarzu pierwsze wrażenia po przeczytaniu odcinka. Będę wdzięczna. Mogę informować was o odcinkach. Należy mnie wtedy powiadomić w komentarzu bądź na twitterze. Miłego czytania. 

#Prolog.


Niall
Siedzę na fotelu w naszej sypialni i zastanawiam się co teraz będzie. Jak się moję życie ułoży. Wiem, że muszę być silny, ponieważ mam syna, ale chyba nie potrafię. Nie potrafię pogodzić się z tym co się stało. Dlaczego ona, a nie ja? Tak bardzo ją kocham. Powinnienem się ubrać, ale nie mam na to siły. Cały czas się zastanawiam dlaczego akurat naszą rodzinę musiało to spotkać. Co takiego złego zrobiliśmy, że akurat my? Zadawałem sobie milion pytań, na które odpowiedzi nie zna nikt. Próbuję nie pokazywać swojego bólu, żeby Cole się za bardzo nie zamartwiał o ojca, ale to mi chyba też nie wychodzi. Do naszej, w sumie już tylko mojej sypialni wszedł Cole. 
-Tato, musimy już iść. - widziałem w jego oczach smutek. Nic więcej nie powiedział. Po prostu wyszedł bez słowa. Pozbierałem się i w końcu udało mi się ubrać. Wychodząc, ostatni raz spojrzałem na nasze wspólne zdjęcie i zadawałem sobie pytanie jak teraz to wszystko będzie wyglądać. Chciałbym żeby wszystko się ułożyło i było jak dawniej, ale wiem, że tak się nie stanie. Tęsknie. Kocham i zawsze będę kochał. 
__________________________________________


Witajcie. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie i mam nadzieję, że się spodoba. Liczę na komentarze. Niedługo pojawi się pierwszy odcinek.

#Bohaterowie.



Emma Horan - 40 lat.


Cole Horan - 17 lat


Charlie Styles - 40 lat.


Gina Styles - 17 lat.


Harry Styles - 39 lat.

Niall Horan - 40 lat.

Zayn Malik - 40 lat.

Liam Payne - 40 lat. 

Louis Tomlinson - 42 lata.