Cole
Nie radzę sobie z tym wszystkim. Przed
ojcem i znajomymi udaję, że wszystko jest dobrze, że jestem silny, że świetnie
sobie poradziłem ze śmiercią matki, a wcale tak nie jest. Za dnia zakładam
maskę, za którą ukrywam swój ból i cierpienie, a w nocy daję upust emocjom.
Wtedy leżę i płaczę jak małe dziecko. Chciałbym o tym porozmawiać z tatą, ale
widzę, że on sam sobie z tym nie radzi, a nie chciałbym dodawać mu dodatkowych
problemów. Dlatego właśnie w weekendy wychodzę z Giną i rzadko kiedy wracam.
Wtedy nie myślę o tym co się dzieję i co się stało. Dzisiaj jest już piątek,
więc kolejna impreza.
- Tato, wychodzę! - krzyknąłem w progu i
wyszedłem z domu. Jak zwykle nie czekałem na żadną reakcje z jego strony, bo
wiem, że i tak by nic nie powiedział tylko, by pokiwał głową na znak, że się
zgadza. Włożyłem w uszy słuchawki od Ipod'a i szedłem w kierunku domu mojej
przyjaciółki. Musiałem się wyłączyć, przestać myśleć. Nawet nie zauważyłem
kiedy doszedłem. Gina już na mnie czekała.
- Gotowy? - zapytała odpalając papierosa.
- Pewnie, że tak. A masz to o co cię
prosiłem? - piątek, wieczór. Stanowczo czas na odprężenie się.
- Mam, ale wiesz dobrze, że tego nie
popieram. - Nie no. Zaraz zacznie prawić mi morały, a tego nienawidzę.
- Dobra. Jak masz zamiar pierdolić mi o
tym, że źle postępuję to idź sama na tą imprezę. - bardzo często mnie
denerwowała. Może dlatego, że się znamy od urodzenia i traktuje ją jak moją
siostrę.
- Nie. Twoje życie. Już się nie mieszam.
Chodź już. - chwyciła mnie po rękę i skierowaliśmy się w stronę domu naszego
kumpla.
Niall
Znowu nie wiem gdzie poszedł i co robi.
Martwię się o niego bardzo, ale nie chcę się mieszać w jego życie. Może sam mi
powie co się dzieję. Emmo! Dlaczego to akurat ty musiałaś odejść?! Co my
takiego zrobiliśmy?! Chciałbym żebyś tu ze mną teraz była i powiedziała mi co
mam robić. Tęsknie za tobą i twoimi radami. Miałaś lepszy kontakt z naszym
synem.
13 LAT
WCZEŚNIEJ
Niall
- Niall ! Mógłbyś tu na chwilę przyjść?
-Emma krzyczała będąc w toalecie. Ja w tym czasie szykowałem śniadanie naszemu
czteroletniemu synkowi.
- Już idę! - podałem Cole'mu kanapki. -
Zaraz do ciebie wrócę. - zwróciłem się do syna, poczochrałem mu włosy i
skierowałem się w stronę łazienki. Stanąłem w progu, opierając się framugę
drzwi. Przyglądałem się swojej żonie, która stała obrócona do mnie tyłem.
Uśmiechnąłem się sam do siebie i postanowiłem do niej podejść.
- Co się dzieję kochanie? - przytuliłem
ją od tyłu i pocałowałem delikatnie w policzek.
- Wydaję mi się, że mam coś tutaj. -
pokazała mi na swoją pierś.
- Ale gdzie? Ja nic nie widzę. - byłem
zdzwiony, bo naprawdę nic nie widziałem. Dla mnie wszystko wyglądało normalnie.
- Nie na skórze, a pod skórą. Dotknij i
sam zobacz. - zrobiłem co kazała. Faktycznie było wyczuwalne delikatne
zgrubienie na jej prawej piersi.
- Pojedziemy dzisiaj do lekarza. To na
pewno nic poważnego. - uśmiechnąłem się do niej i postanowiłem wrócić do syna.
Cole zjadł już śniadanie i poszedł się ubrać do swojego pokoju. Też
postanowiłem się przebrać. Po 30 minutach byliśmy gotowi do wyjścia. Nie
chcieliśmy zabierać ze sobą syna, ponieważ on by się tam zanudził, więc
odwieźliśmy go do Charlie.
- Jak tylko będziecie wiedzieć co to
jest, to dajcie znać. - uśmiechnęła się do nas. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy
do lekarza. Emma bardzo się przejmowała. Całą drogę się do siebie nie
odzywaliśmy. Kiedy już dojechaliśmy na miejsce Emma poprosiła mnie żebym
poczekał na korytarzu. Zrobiłem jak kazała. Nie mogłem usiedzieć w jednym
miejscu. Denerwowałem się. Długo nie wychodziła. Minęła już ponad godzina, a
ona nadal tam siedzi. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i zobaczyłem moją
Emmę. Była strasznie blada i chyba płakała. Podszedłem do niej, a ona w tym
samym czasie osunęła się po ścianie.
- Emma! Co się dzieję?! - nic nie mówiła.
Wtuliła się we mnie i zaczęła płakać. Nic nie mówiłem. Czekałem aż sama mi coś
powie. Poprowadziłem ją powoli w stronę samochodu. Kierowałem powoli nie
odzywając się. Dojechaliśmy do domu. Zaprowadziłem Emmę do salonu, a sam
poszedłem zrobić herbatę. Kiedy wróciłem Emma nadal siedziała patrząc tępo w
ścianę.
- Niall, ja mam raka. - powiedziała to
nie wyrażając żadnych emocji. Teraz już nawet nie płakała.
- Nie. To niemożliwe. To jakaś pomyłka. -
nie mogłem uwierzyć w to co mi powiedziała. Ale jak to? Moja Emma? Nie, to nie
może być prawda.
- Nie, Niall. Zrobiłam badania. Nie ma
mowy o pomyłce. - nie wierzyłem w to nadal.
- Co teraz?
- Im szybciej zacznę leczenie tym lepiej.
Dlatego już za za dwa tygodnie będzie operacja, wytną mi to. Później
chemioterapia i radioterapia. Wyjdę z tego. Zobaczysz. - słyszałem nadzieję w
jej głosie. Sam ją miałem. Usiadłem obok niej i przytuliłem. Zaczęła szlochać.
Posiedzieliśmy tak jeszcze chwilę i postanowiłem zadzwonić do przyjaciół.
Powinni wiedzieć co się dzieję. Do czasu ich przybycia nie robiliśmy z Emmą
nic. Po prostu siedzieliśmy i patrzyliśmy tępo w ścianę. Zadzwonił dzwonek.
Otworzyłem drzwi. Stali tam wszyscy. Zayn ze swoją narzeczoną Perrie. Liam z
żoną Danielle. Louis był sam. Związek jego i Eleanor się rozpadł. Dziewczyna
się załamała po tym jak hejterzy zaczęli na nią bardzo najeżdżać. No i
oczywiście Harry z żoną Charlie, moim synem i ich córką Giną.
- Wejdźcie. - wskazałem im, że mają pójść
do salonu. Ginę i Cole'a zaprowadziłem do pokoju syna. Wróciłem do nich.
- Co się dzieję? Coś musi skoro wezwałeś
nas tu wszystkich. - pierwszy odezwał się Liam. Opowiedziałem im wszystko. Siedzieliśmy
w ciszy.
- Przecież wyjdziesz z tego. Teraz
medycyna potrafi zdziałać cuda. Nim się obejrzysz będzie już po wszystkim –
pierwsza odezwała się Charlie. Podeszła do mojej żony i ją przytuliła.
Posiedzieliśmy tak jeszcze chwilę i postanowiłem wszystkim zrobić herbatę.
Rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak za dawnych czasów. Za czasów kiedy byliśmy
dzieciakami. Uzgodniłem z chłopakami, że na pewien czas zawieszę swoją
działalność w zespole. Emma nie chciała się zgodzić, ale nie miałem innego
wyjścia. Musiałem być teraz przy żonie żeby ją wspierać. Przyjaciele obiecali,
że nam pomogą. Jak to dobrze, że ich mamy.
Dwa tygodnie później
Niall
Emmę przygotowują do operacji. Chodzę w
kółko nie wiedząc co ze sobą zrobić. Cole wie, że mama jest chora, ale nie wie
na co. Powiedzieliśmy mu, że to nic groźnego, że się nic nie stanie. Ja w to
wierzyłem, Emma też. Nie poddawała się. Była dzielna i chyba znosiła to lepiej
niż ja. W wywiadzie potwierdziłem zawieszenie swojej działalności na jakiś
czas. Powiedziałem, że sprawy rodzinne. Nic więcej. Rodzice Emmy mają
przylecieć jutro. Nie chcieli mnie za bardzo obciążać obowiązkami, dlatego nie
przylecieli wcześniej. Powiedzieli, że zajmą się wnukiem przez czas kiedy Emma
będzie w szpitalu. Moi rodzice też mnie bardzo wspierają. Właśnie teraz są z
wnukiem na placu zabaw. Cały czas próbowałem nie myśleć o tym co się dzieję za
tymi wielkimi drzwiami. Jakaś starsza pani powiedziała mi żebym przestał się
tak kręcić, bo ją to denerwuje. Czy ona nie rozumie, że ja tu zaraz z tych
nerwów zejdę. Siedziałem i patrzyłem tępo w ścianę, modląc się żeby wszystko
było dobrze. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Poczułem lekkie szturchanie więc
szybko się ocknąłem. Stał nade mną lekarz, cały czas się we mnie wpatrując.
Zerwałem się.
-Co się dzieję? Z moją żoną wszystko w porządku? Jak operacja? – milion pytań, a jeszcze żadnej odpowiedzi.
-Co się dzieję? Z moją żoną wszystko w porządku? Jak operacja? – milion pytań, a jeszcze żadnej odpowiedzi.
-Z panią Emmą wszystko w porządku. Operacja
się udała. Usunęliśmy guza. Za chwilę będzie pan mógł wejść do swojej żony,
tylko proszę jej nie przemęczać. – poklepał mnie po ramieniu i poszedł sobie.
Teraz myślałem tylko o tym żeby pójść do żony i ją przytulić. Nic więcej. Jak
pomyślałem tak zrobiłem. Chwilę później byłem już przy jej łóżku. Spała, więc
postanowiłem, że nie będę jej budzić. Chciałem pojechać do domu żeby się
odświeżyć i wrócić do niej. Po drodze porozmawiałem jeszcze z lekarzem.
Powiedział mi, że chemioterapię rozpoczną za miesiąc, a za dwa tygodnie będzie
mogła wyjść do domu.
Pół roku później
Niall
Już po chemioterapii i po naświetlaniach.
Emma wygląda coraz lepiej. Dzisiaj jedziemy do sklepu z perukami. Co prawda
powtarzam jej, że są jej niepotrzebne, ale się uparła. Jak kobieta się uprze to
lepiej się godzić na wszystko, bo później to tylko III Wojna Światowa. W drodze
do sklepu cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak za czasów przed operacją
i tym wszystkim. Chciałbym żeby już o tym zapomniała, ale wiem, że na zawsze
zostanie jej to w głowie. Rodzice Emmy zajmują się Cole’m. Bardzo nam przez te
pół roku pomagali, za co jestem im bardzo wdzięczny. Ja już wróciłem do
koncertowania i wywiadów. Mam nadzieję, że tacy szczęśliwi będziemy już zawsze
i nic więcej złego nas nie spotka.
TERAŹNIEJSZOŚĆ
Cole
Jeden, drugi, trzeci kieliszek. W głowie
mi już szumi. Jest nieźle. Jak zwykle co piątek zaleję się w trupa i nic nie
będę pamiętał. Może to i lepiej.
- Idę do łazienki. – poinformowałem Ginę.
Popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem, ale miałem już to gdzieś. Alkohol zaczął
działać. Chciałem się zabawić.
Wychodząc z toalety zauważyłem jakąś
dziewczynę. Niska blondynka, patrzyła się na mnie jakby chciała mnie pożreć.
Długo się nie zastanawiając chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem do wolnego pokoju
na górze. Wpiłem się w jej usta. Czułem, że była tak samo chętna jak ja. Nie
czekałem długo. Szybko przeszedłem to kolejnego etapu. Spodnie, koszula,
stanik, bielizna. Wszystko już na podłodze. Wszedłem w nią powoli. Potem
zacząłem coraz szybciej poruszać biodrami. Dobrze, że na dole głośno grała
muzyka, bo dziewczyna tak krzyczała, że mogłaby umarłego obudzić. Zrobiłem co
chciałem i się ubrałem. Zapinając rozporek otwierałem drzwi.
- Jestem Katherina. – odezwała się
blondynka.
-Cole. – przedstawiłem się i wyszedłem. W
sumie mało mnie interesowało jak ona miała na imię. Ostatnio mało mnie
cokolwiek obchodzi, ale kiedyś byłem inny. No właśnie. Kiedyś. Widocznie czas
na zmiany. Koniec myślenia. Teraz marzyłem tylko o tym żeby się napić.
___________________________________________
WRÓCIŁAM ! Nie mogłam tak zostawić tego opowiadania. Muszę je skończyć. Myślałam żeby to zakończyć, ponieważ w tym roku matura, egzamin zawodowy, mnóstwo problemów w domu, ale zdecydowałam, że to skończę. Przepraszam, że tak długo nic nie dawałam, ale całe wakacje pomagałam babci i nie miałam na to czasu. Także miłego czytania.
LICZĘ NA KOMENTARZE :D
Następny pojawi się po 7 komentarzach !
Pozdrawiam. :)