środa, 27 czerwca 2012

#Pięć.


Niall
Obudziłem się wcześnie rano. Zauważyłem, że Cole jeszcze śpi, więc postanowiłem po cichu wyjść z jego pokoju i przygotować jakieś śniadanie. Poszedłem jeszcze do toalety żeby się doprowadzić do porządku. Postanowiłem zrobić jakąś jajecznicę. Po około 15 minutach zszedł na dół mój syn. 
- Cześć. - usiadł na jednym z krzeseł i zaczął jeść.
- Kiedy masz zamiar wrócić do szkoły? Wiem, że to wszystko jest jeszcze świeże, ale myślę, że już najwyższa pora zacząć żyć normalnie. - nie chodził do szkoły już dwa tygodnie. Nie chcę go do niczego zmuszać. Jak będzie chciał to pójdzie. Jeżeli zdecyduję, że jeszcze za wcześnie na powrót to zaakceptuję jego decyzję chociaż chciałbym bardzo, aby chociaż on wrócił do normalnego życia. 
- Dzisiaj. Zaraz wychodzę. Pójdę jeszcze po drodzę po Ginę. - wstał od stołu i skierował się w stronę pokoju po plecak. 
- A właśnie tato. Miałbym prośbę. Skończyły mi się pieniądze. Miałbyś może trochę żeby mi pożyczyć? Oddam Ci wszystko w przyszłym miesiącu. - zacząłem zastanawiać się po co mu tyle pieniędzy. Jego kieszonkowe zawsze mu starczyło na cały miesiąc, a teraz minęły ledwo dwa tygodnie, a on już nic nie ma. Postanowiłem nie pytać. Dałem mu te pieniądze i wyszedł z domu. Powiedział jeszcze tylko, że będzie późno w domu. Zacząłem się o niego martwić. Dzieję się z nim coś dziwnego, a ja nie wiem co. Postanowiłem pójść dzisiaj do Charlie. Może ona coś zauważyła, albo chociaż wie. Najpierw muszę do niej zadzwonić. 
- Cześć Charlie. Tutaj Niall z tej strony. Będziesz dzisiaj w domu z Harrym? Chciałbym do was na chwilę wpaść i porozmawiać. Martwię się o Cole'a. 
- Cześć. Tak. Dzisiaj jesteśmy w domu. Świetnie się składa, bo też chcieliśmy się do ciebie jednego dnia wybrać i porozmawiać. Czekamy na ciebie. Do zobaczenia. 
- Do zobaczenia. - odłożyłem słuchawkę i postanowiłem się ubrać w coś bardziej odpowiedniego. Całymi dniami chodzę w starym, wytartym dresie. Przyda mi się jakaś odmiana. Założyłem jakieś jasne spodnie i czarny sweter. Ogoliłem się, uczesałem i byłem gotowy do wyjścia. Postanowiłem pójść do nich pieszo, mam do nich tylko 20 minut, a spacer mi się przyda. 


17 LAT WCZEŚNIEJ
Niall
- Niall ! Boli ! Szybciej ! Przestań tak biegać ! Matko ! Zawieziesz mnie w końcu do tego szpitala?! - Emma wydzierała się na mnie, a ja nie wiedziałem co mam zrobić. Niby wszystko jest już przygotowane od dawna w razie szybszego porodu, ale nie wiedziałem, że to się zacznie już dzisiaj. 
- Już kochanie. Chwilka. Mam torbę i wszystkie rzeczy. Możemy iść. - wziąłem Emme po rękę i zaprowadziłem do samochodu. Posadziłem ją na tylnim siedzeniu, a sam usiadłem z przodu za kierownicą i szybko odpaliłem samochód.
- Szybciej, bo zaraz urodzę w samochodzie! - chciałbym chociaż trochę jej pomóc. Chciałbym żeby oddała mi swój ból. Nie potrafię patrzeć na to jak ona cierpi. Po 15 minutach dojechaliśmy do szpitala. Pobiegłem po pielęgniarke, a ona przyjechała z wózkiem i zabrała moją żonę na sale porodową. Zapytała się jeszcze, czy chce być przy porodzie, ale się nie zgodziłem. Mógłbym tego nie wytrzymać i zemdleć. Czekałem w korytarzu. Zdążyłem już zadzwonić do wszystkich moich przyjaciół. Powiedzieli, że niedługo się pojawią. Nie wiedziałem gdzie mam się podziać, co ze sobą zrobić. Chodziłem w te i spowrotem. Minęła godzina. Może dwie. Sam nie wiem. W końcu przyjechali moi przyjaciele. 
- Niall ! Już?! - widziałem biegnącego Zayna w moją stronę. Widziałem na ich twarzach, że denerwują się tak samo jak ja. Na samym końcu szedł Harry i Charlie, która ma termin na za tydzień. 
- Nie. Jeszcze rodzi. Boję się. A jak tam coś się stało?! - zacząłem się zamartwiać. Dlaczego to tak długo trwa? Przecież to tylko poród. Powinno już być po wszystkim. Zastanawiałem się i myślałem kiedy nagle usłyszałem głośny krzyk Charlie. 
- Ałaaaa! Boli. Harry! To już! - no pięknie. Widzę, że nie tylko ja dzisiaj będę chodził zestresowany. Harry zamiast pójść po pielęgniarkę to zaczął krążyć wokół Charlie nie wiedząc co ze sobą zrobić. 
- Zawołajcie pielęgniarkę! - krzyknąłem gdzieś w tłum i zobaczyłem jak Liam biegnie po pilęgniarkę. Już po chwili Charlie również była na sali porodowej. Harry zdecydował się pójść z nią. Jest silniejszy niż ja, więc mu się nie dziwie. Stałem z przyjaciółmi może jeszcze z godzinę i w końcu z sali wyszedł lekarz. 
- Kto jest ojcem dziecka pani Emmy? 
- Ja. - wyłoniłem się z tłumu i strasznie denerwowałem.
- Gratuluje. Ma pan syna. - nic więcej nie słyszałem. Zemdlałem. Nie wiem po ilu minutach udało im się mnie ocucić, ale musiało to trwać krótko. Pokazali mi gdzie leży moja żona i szybko pobiegłem zobaczyć ją i mojego syna. Wszedłem po cichu do sali i zobaczyłem Emmę  z malutkim dzieckiem na rękach. Podszedłem do niej i pocałowałem w czoło. Widziałem na twarzy Emmy zmęczenie. Łzy zaczęły mi spływać po policzku. 
- Dlaczego płaczesz kochanie? 
- Ze szczęścia. Mam najwspanialszą kobietę na świecie, a teraz jeszcze syna. - nie umiałem opisać tego co teraz czułem. Usiadłem obok żony. 
- Jak mu damy na imię? - zaskoczyła mnie tym pytaniem. Nigdy nad tym nie myśleliśmy. -Myślę, że powinniśmy dać mu na imię Cole. Bardzo mi się podoba. - też mi się podobało, więc tylko przytaknąłem głową. Ustaliliśmy jeszcze, że matką chrzestną zostanie Charlie, a ojcem chrzestnym Liam. Do sali weszli nasi przyjaciele. Zaczęli nam gratulować i życzyć szczęścia. 
- A gdzie jest Charlie i Harry? - no tak. Z tego wszystkiego zapomniałem jej powiedzieć co się tutaj dzieję. 
- No Charlie też właśnie teraz rodzi. - ucieszyła się bardzo. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i poszliśmy. Chciałem żeby Emma trochę odpoczęła. Okazało się, że w czasie kiedy siedzieliśmy u mojej żony Charlie też już urodziła. Poszliśmy teraz do niej. Dowiedziałem się, że Emma ma zostać matką chrzestną ich dziecka, a Louis ma zostać ojcem. No i urodziłam im się dziewczynka, której dadzą na imię Gina. Posiedzieliśmy chwilę i poszliśmy. Z Harrym zdecydowaliśmy, że zostaniemy na noc w szpitalu, a reszta pojechała do domu odpocząć. Pozwolili nam zostać na noc i spać w sali naszych żon. Byłem bardzo szczęśiwy. Nie mogłem się doczekać kiedy będę mógł zabrać moją żonę i syna do domu. 


TERAŹNIEJSZOŚĆ
Doszedłem do domu moich przyjaciół. Zapukałem. Drzwi otworzył mi Harry. Usiadłem na sofie w salonie i czekałem aż Charlie zrobi mi herbatę. 
- No to mów co się dzieję. - podała mi filiżankę i przypatrywała mi się jakby zobaczyła ducha. 
- No chodzi o Cole'a. Nie wiem. Wydaję mi się, że coś się dzieję. Wychodzi i nie mówi gdzie. Wraca późno, albo wcale. Dzisiaj brał ode mnie pieniądze i nie wiem na co. Zawsze mu kieszonkowe wystarczyło na cały miesiąc, a teraz? Ledwo minęły dwa tygodnie, a on już nic nie ma. Mało ze mną rozmawia. Prawie wcale. Wiem, że brakuje mu matki, ale jestem jeszcze ja. Przecież może ze mną porozmawiać. Czuję, że dzieję się z nim coś niedobrego. 
- Niall. Posłuchaj. Gina wcale nie robi lepiej. Tylko tyle, że ona tak ma od zawsze i się przyzwyczailiśmy do tego. Też co chwilę bierzę od nas pieniądze. Wychodzi i nie wraca. Nic nie mówi. Myślę, że powinieneś się trochę przestawić. Wiem, że Cole nigdy taki nie był, że był raczej zamknięty w sobie i wolał posiedzieć w domu, ale może postanowił to zmienić? Ma prawie 18 lat i myślę, że nie ma się o co martwić. W końcu on dorasta, dojrzewa. Przeżył tragedię. Musisz to po prostu przeczekać. - nic nie mówiłem. Piłem w ciszy herbatę. Może ma racje? Pewnie, że ma. Muszę to przeczekać. Jestem za bardzo przewrażliwiony, ale nie radzę sobie w roli samotnego ojca. 
___________________________________________


Macie piątkę! Nie wiem kiedy napiszę następny, bo na dzisiejsze popołudnie i wieczór mam już plany. Tak samo jak na jutrzejszy dzień. Myślę, że może w piątek się coś pojawi, chociaż to wątpliwa sprawa, bo to koniec roku szkolnego. Dziękuję za 723 wejść. Pozdrawiam również moich wiernych "fanów" Charlie, Sebastiana, Edith, Anie i Disgrance. <3

wtorek, 26 czerwca 2012

#Cztery.


Niall
Obudziło mnie pukanie do drzwi. 
- Cześć tato. Od paru tygodni już nie sprzątamy, więc pomyślałem, że czas już to zrobić. - patrzył na mnie swoimi smutnymi oczami. Nie wiedziałem co mam robić żeby było mu lżej. Żeby tak o tym nie myślał. Sam muszę być silniejszy. 
- Dobrze. Ubiorę się tylko i możemy się za to zabrać. - nic więcej nie powiedział. Zamknął za sobą drzwi i wyszedł. Założyłem na siebie jakiś stary dres i wyszedłem z pokoju. Widziałem jak Cole krząta się po kuchni i robi śniadanie. Zszedłem do niego. 
- Dawno nie rozmawialiśmy. Brakuje mi tego. - Cole odezwał się pierwszy. Wiedziałem, że musi go wiele kosztować to co teraz powiedział. Zawsze był silny. Ukrywał swoje uczucia. 
- Wiem. I przepraszam Cię za to. Nie umiem sobie sam z tym wszystkim poradzić. - łzy zaczęły napływać mi do oczu, ale wiedziałem, że nie mogę się przy nim rozkleić. Musiałem mu pokazać, że jestem silny. 
- Nie jesteś sam. Masz mnie. - nic więcej nie powiedział. Podszedł do mnie i po prostu mnie przytulił. Dawno tego nie robiliśmy. Zawsze uważał, że jest już za duży na przytulenie się do ojca. Brakowało mi tego. Sądzę, że jemu również. 
- No koniec pieszczot. Później porozmawiamy, a teraz zabieramy się za to sprzątanie, bo do jutra nie skończymy. - uśmiechnąłem się do syna lekko i skierowałem się w stronę toalety żeby najpierw tam posprzątać. Po około dwóch godzinach w domu panował porządek. Usiadłem zmęczony na kanapie w salonie i przyglądałem się zdjęciom, które stały na kominku. Byłem na nich ja, mój syn i Emma. Na innych byli nasi przyjaciele. Byliśmy szczęśliwi. Uśmiechnięci. 
- Tato! Wychodzę! - Cole krzyczał w progu jakby coś się stało. 
-A o której będziesz? - zacząłem się o niego martwić. Wychodził i nie mówił gdzie. Wracał po nocach, albo wcale. Nie wiedziałem co mam robić. 
- Niedługo. - nic więcej nie powiedział tylko wyszedł i zostawił mnie samego. Przyzwyczaiłem się już do tego, że zawsze zostaje wieczorami sam. Zawsze kiedy siedzę sam, myśli mnie pochłaniają. 


18 LAT WCZEŚNIEJ
Niall
Denerwowałem się. 
-Jak my to im powiemy? - chodziłem w te i spowrotem po pokoju dziwnie machając rękami. Emma wstała z łóżka i pocałowała mnie delikatnie. 
- Normalnie. Przestań się już tak denerwować. - uśmiechnęła się do mnie i wróciła na swoje miejsce. Uspokoiła mnie trochę. Położyłem się obok niej. Zaczęła się bawić moimi włosami. Za niecałą godzinę wszyscy mają być w domu. Z minuty na minute nerwy były coraz większe. Nie wiedziałem gdzie mam się podziać. Zasnąłem.
Obudziły mnie śmiechy dochodzące z salonu. Zauważyłem, że Emmy nie ma obok mnie, więc postanowiłem zejść na dół zobaczyć co się dzieję. Wszyscy siedzieli przed telewizorem i cały czas się śmiali. Emma podeszła do mnie i się we mnie wtuliła.
- Możecie na chwilę zamilknąć?! Z Niallem mamy wam coś do powiedzenia. - momentalnie zrobiło się cicho w całym pokoju. Byli wszyscy. Harry z Charlie. Louis z Eleanor, chociaż nie siedzieli obok siebie. Musi się między nimi coś dziać, ale tym się zajmę później. Liam i Danielle, która była wtulona w niego i Zayn, który jeszcze jest singlem. 
- Czekamy z niecierpliwością. - odezwała się Charlie, która jest troszkę ciekawska. 
- Dobra. Żeby nie owijać. Jestem w ciąży. 3 tydzień. - wszyscy zrobili wielkie oczy, a ja się zaczerwieniłem. Nie wiedziałem gdzie się podziać. Czekałem na ich reakcje z zamkniętymi oczami. 
- To super. Bardzo się cieszymy. Harry! Słyszałeś?! Będę wujkiem! - pierwszy naskoczył na nas Louis. Chwilę później cała reszta do niego dołączyła. Myślałem, że będą źli. W końcu będę miał mniej czasu na zespół, ale widocznie im to nie przeszkadzało. 
- No to w takim razie my też wam powiemy. - Charlie zrobiła tajemniczą minę. 
- Ja też jestem w ciąży. - i teraz wszycy zaczeliśmy skakać, śmiać się i gratulować sobie nawzajem. No i zaczęły się pytania. Chłopiec, czy dziewczynka? A jak im dacie na imię? A kto będzie ojcem chrzestnym? Zayn, Liam, Louis zaczęli się kłócić o to, który z nich nim będzie. My się tylko przyglądaliśmy z uśmiechami na twarzach. 
- A kiedy ślub? - w końcu odezwała się Eleanor. Zaskoczyło mnie strasznie to pytanie, bo jeszcze tego nie planowałem, ale myślę, że czas wielki. W końcu bardzo kocham Emmę i chcę sobie z nią ułożyć życie. 
- No my... hmmm.. yhmmm... - czułem się zakłopotany. Emma to zauważyła. 
- O tym jeszcze nie myśleliśmy. Sądze, że niebawem. - podziękowałem jej całusem.
- No to my was teraz zaskoczymy! Harry oświadczył mi się tydzień temu. Nie chcieliśmy wam jeszcze nic mówić, dopóki nie poznamy daty, ale teraz już jest wszystko wiadome. - uśmiechnęła się do nas z przepraszającym wzrokiem. Teraz wszyscy już wszystko wiedzą. Data ślubu jest wyznaczona na za dwa miesiące, więc mało czasu na przygotowania. Wszyscy zaoferowaliśmy swoją pomoc. Harry i Charlie bardzo się ucieszyli. 


Dwa miesiące później
Niall
- Kochanie! Widziałeś gdzieś moje buty?! - Emma biegała po domu jak poparzona. Wiecznie czegoś szukała, a ja już dawno byłem gotowy do wyjścia. 
- Tak! Tutaj są! Pospiesz się proszę, bo się spóźnimy. A tobie jako świadkowi po prostu nie wypada. - nic nie powiedziała. Pocałowała mnie w czoło i wybiegła z pokoju. Po 20 minutach w końcu stanęła w progu i oznajmiła mi, że jest gotowa. Było już jej delikatnie widać brzuch z czego się bardzo cieszyłem. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod kościół. Tak jak sądziłem. Są wszyscy prócz nas no i pary młodej. Czekaliśmy przed kościołem. Podjechała długa limuzyna, a z niej wysiadła panna młoda i pan młody. Razem wyglądali cudownie. W tłumie było słychać westchnienia zachwytu. Byli wszyscy nasi bliscy znajomi i nasze rodziny. Widziałem bardzo wzruszonego ojca Charlie. W końcu wydaje swoją jedyną córkę za mąż. Wszyscy weszli do kościoła. Przed ołtarzem stał Harry, po którym było widać, że jest zdenerwowany. Marsz weselny i do kościoła wchodzi panna młoda z ojcem. Wszystko było perfekcyjnie przygotowane. Sam się dziwiłem, że udało nam się tego dokonać w tak krótkim czasie. Charlie uśmiechnęła się do Harrego i zaczęła się cała ceremonia. Stałem tam i patrzyłem na nich jacy są szczęśliwi. Sam się wzruszyłem. Są to moi najlepsi przyjaciele i cieszę się z ich szczęścia. Nawet nie zauważyłem kiedy powiedzieli sobie sakramentalne "tak", a już było po całej ceremoni i wszyscy kierowali się w stronę wyjścia, aby opsypać młodą parę ryżem. Wesele miało odbyć się za miastem żeby nie dorwali nas jacyś fotoreporteży. Wszyscy powsiadali do swoich samochodów i skierowali się w stronę domu weselnego. Poczekałem na Emmę. Otworzyłem jej drzwi od samochodu i odjechaliśmy na samym końcu. Nie odzywaliśmy się do siebie całą drogę. Postanowiłem w końcu oświadczyć się Emmie, ale w inny sposób niż zrobił to Harry. To ma być wyjątkowa chwila. Wszystko jest już zaplanowane. Trzeba teraz poczekać. Kiedy dojechaliśmy wszyscy się już bawili. Niektórzy jedli, a inni tańczyli. Prawdziwie rodzinna atmosfera. Porwałem swoją dziewczynę do tańca i nawet się nie zorientowaliśmy kiedy wybiła godzina 00:00 i czas rzucić welonem. Ustawiły się wszystkie panny. Rzut i welon złapała moja Emma. Szybko do niej podszedłem. 
- To jakiś znak. - powiedziała. Ja się tylko uśmiechnąłem i pocałowałem ją delikatnie. Para młoda zbierała się do wyjazdu w podróż poślubną. Nikomu nie powiedzieli gdzie wyjeżdżają. Chcą te dwa tygodnie spędzić tylko razem. Pożegnali się ze wszystkimi, podziękowali za przybycie, prezenty i odjechali. Na weselu, ale już bez pary młodej bawiliśmy się do około 4 rano. Wszyscy zmęczeni i niektórzy pijani jak Zayn pojechaliśmy do naszego wspólnego domu. Emma szybko się wykąpała. Ja również i położyliśmy się do łóżka. 
- Kochanie. Za dwa dni o godzinie 15:00 zabieram cię w jedno miejsce. Chciałbym żebyś miała na sobie białą sukienkę, ale skromną, ponieważ chce ci coś pokazać. - mam nadzieję, że nie domyśli się o co mi chodzi. 
- Dobrze, dobrze. Dobranoc. - nie wiem czy mnie słuchała, ale mam nadzieję, że tak. Odwróciła się do mnie plecami i zasnęła.


Dwa dni później
Emma
- Widziałyście gdzieś Nialla? - Zwróciłam się do moich przyjaciółek. Szukałam go po całym domu i nigdzie nie mogłam znaleźć. 
- Nie. A ty jeszcze niegotowa?! Dalej. Ubieraj się. Na łóżku w salonie masz przygotowaną sukienkę. Masz 15 minut, bo zaraz Danielle zrobi ci włosy.
- Halo, halo! A mogę wiedzieć o co chodzi? - nie wiedziałam co się wokół mnie dzieję. 
- To Niall Ci nie mówił? - zaczynałam sobie już coś przypominać, ale nie do końca. 
- No coś tam mówił. - nie powiedziałam nic więcej tylko zrobiłam to co mi kazały. Wykąpałam się, ubrałam przyszykowaną sukienkę. Danielle mnie uczesała i byłam gotowa do wyjścia. Eleanor i Danielle też wyglądały inaczej niż zwykle. Wyszłam z domu, a one za mną. Chciałam usiąść za kierwonicę, ale Danielle mi zabroniła i powiedziała, że sama poprowadzi. Nie pytałam dlaczego. Usiadłam z tyłu i przyglądałam się widokom za oknem. Jechałyśmy strasznie długo. Ponad godzinę może dłużej. Nie wiedziałam co się dzięję. Wysiadłyśmy z samochodu na jakimś pustkowiu. Wokół było widać tylko plażę i wodę. 
- Daleko jeszcze? - niecierpliwiłam się coraz bardziej. 
- Czy ty zawsze musisz narzekać? Już niedaleko. Spokojnie. - zrobiłam naburmuszoną minę i poszłam za dziewczynami. 
- Jesteśmy na miejscu. - powiedziała moja przyjaciółka, a mnie wmurowało w ziemię. To co zobaczyłam strasznie mnie zaskoczyło. Podszedł do mnie Niall.
- Wiem, że się nie oświadczyłem, ani nic takiego. Wiem też, że zawsze marzyłaś o ślubie na plaży wśród najbliższych. Także zrobiłem to wszystko z myślą o tobie. Twoi rodzice zostali w Londynie dłużej. Zapłaciłem za ich pobyt. Charlie i Harry mieszkali z nimi w hotelu i ze swoimi rodzicami, bo wiedzieli jak bardzo by ci zależało na tym, aby tu byli. Możesz się nie zgodzić na to wszystko. Zrozumiem. - nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam bardzo zaskoczona i wzruszona. Nie zrobiłam nic, tylko po prostu wtuliłam się w mojego chłopaka, a przyszłego męża i mocno pocałowałam. Łzy zaczęły mi spływać po policzku. 
- Tylko nie rycz, bo zaraz będziesz brzydka. - podszedł do mnie tata i przytulił mnie mocno po czym zaprowadził przed "ołtarz". Ceremonia była krótka, ale za to bardzo romantyczna i taka o której zawsze marzyłam. W Polsce nie miałam nic, a tutaj spełniają się wszystkie moje najskrytsze marzenia. 
- Panni Horan. Czas na podróż poślubną. - gdy usłyszałam nazwisko jakie do mnie wypowiedział mimowolnie się uśmiechnęłam. 
- O tym gdzie pojedziemy też mi nie powiesz? - próbowałam zrobić groźną minę, ale nie chciało mi to w ogóle wyjść. Byłam za bardzo szczęśliwa. 
- Powiem ci tylko tyle, że zdecydowaliśmy z Harrym, że pojedziemy razem z nimi. - nic więcej nie mówiliśmy. Szliśmy wtuleni do siebie patrząc sobie głęboko w oczy. 


TERAŹNIEJSZOŚĆ
Niall
Z zamyślenia wyrwał mnie trzask drzwi. Zobaczyłem tylko jak Cole wbiega do swojego pokoju zdenerwowany. Postanowiłem z nim porozmawiać.
- Powiesz mi co się stało? - leżał na łóżku, patrząc tępo w sufit. 
- Tęsknie za mamą. - nie musiał mi nic więcej mówić. Podszedłem do jego łóżka i położyłem się obok niego. 
- Też za nią tęsknie. Nawet nie wiesz jak bardzo. - Łzy zaczęły mi spływać po policzku. Teraz wiedziałem, że nie muszę przy nim nic udawać. Że mogę być sobą. 
- Kochałeś ją bardzo, prawda? - widziałem w jego oczach łzy. 
- Nawet nie wiesz jak. To była, jest i będzie moja jedyna i prawdziwa miłość. - Cole się do mnie wtulił. 
- Chciałbym tato żebyś sobie ułożył na nowo życie. Może nie teraz, ale za parę lat. 
- Zobaczymy. - nic więcej nie mówiliśmy. Leżeliśmy w milczeniu. Nawet nie zauważyłem kiedy mój syn zasnął. Chciałem wyjść z jego pokoju, ale chwycił mnie za rękę. 
- Zostań. Proszę. Nie chcę być teraz sam. - nic nie powiedziałem. Położyłem się na nowo obok niego i zasnąłem.

___________________________________________

Wróciłam. Zdałam do następnej klasy i teraz już będę pisała na bieżąco. Dziękuję bardzo za 634 wejścia. Rozdział pisany przy płycie Nickelback " Here and now ". A rozdział ze specjalną dedykacją dla mojego bliskiego kolegi Sebastiana, któremu spodobało się moje opowiadanie. :) Myślę, że dzisiaj pojawi się jeszcze rozdział #piąty :). Pozdrawiam ! :D