środa, 27 czerwca 2012

#Pięć.


Niall
Obudziłem się wcześnie rano. Zauważyłem, że Cole jeszcze śpi, więc postanowiłem po cichu wyjść z jego pokoju i przygotować jakieś śniadanie. Poszedłem jeszcze do toalety żeby się doprowadzić do porządku. Postanowiłem zrobić jakąś jajecznicę. Po około 15 minutach zszedł na dół mój syn. 
- Cześć. - usiadł na jednym z krzeseł i zaczął jeść.
- Kiedy masz zamiar wrócić do szkoły? Wiem, że to wszystko jest jeszcze świeże, ale myślę, że już najwyższa pora zacząć żyć normalnie. - nie chodził do szkoły już dwa tygodnie. Nie chcę go do niczego zmuszać. Jak będzie chciał to pójdzie. Jeżeli zdecyduję, że jeszcze za wcześnie na powrót to zaakceptuję jego decyzję chociaż chciałbym bardzo, aby chociaż on wrócił do normalnego życia. 
- Dzisiaj. Zaraz wychodzę. Pójdę jeszcze po drodzę po Ginę. - wstał od stołu i skierował się w stronę pokoju po plecak. 
- A właśnie tato. Miałbym prośbę. Skończyły mi się pieniądze. Miałbyś może trochę żeby mi pożyczyć? Oddam Ci wszystko w przyszłym miesiącu. - zacząłem zastanawiać się po co mu tyle pieniędzy. Jego kieszonkowe zawsze mu starczyło na cały miesiąc, a teraz minęły ledwo dwa tygodnie, a on już nic nie ma. Postanowiłem nie pytać. Dałem mu te pieniądze i wyszedł z domu. Powiedział jeszcze tylko, że będzie późno w domu. Zacząłem się o niego martwić. Dzieję się z nim coś dziwnego, a ja nie wiem co. Postanowiłem pójść dzisiaj do Charlie. Może ona coś zauważyła, albo chociaż wie. Najpierw muszę do niej zadzwonić. 
- Cześć Charlie. Tutaj Niall z tej strony. Będziesz dzisiaj w domu z Harrym? Chciałbym do was na chwilę wpaść i porozmawiać. Martwię się o Cole'a. 
- Cześć. Tak. Dzisiaj jesteśmy w domu. Świetnie się składa, bo też chcieliśmy się do ciebie jednego dnia wybrać i porozmawiać. Czekamy na ciebie. Do zobaczenia. 
- Do zobaczenia. - odłożyłem słuchawkę i postanowiłem się ubrać w coś bardziej odpowiedniego. Całymi dniami chodzę w starym, wytartym dresie. Przyda mi się jakaś odmiana. Założyłem jakieś jasne spodnie i czarny sweter. Ogoliłem się, uczesałem i byłem gotowy do wyjścia. Postanowiłem pójść do nich pieszo, mam do nich tylko 20 minut, a spacer mi się przyda. 


17 LAT WCZEŚNIEJ
Niall
- Niall ! Boli ! Szybciej ! Przestań tak biegać ! Matko ! Zawieziesz mnie w końcu do tego szpitala?! - Emma wydzierała się na mnie, a ja nie wiedziałem co mam zrobić. Niby wszystko jest już przygotowane od dawna w razie szybszego porodu, ale nie wiedziałem, że to się zacznie już dzisiaj. 
- Już kochanie. Chwilka. Mam torbę i wszystkie rzeczy. Możemy iść. - wziąłem Emme po rękę i zaprowadziłem do samochodu. Posadziłem ją na tylnim siedzeniu, a sam usiadłem z przodu za kierownicą i szybko odpaliłem samochód.
- Szybciej, bo zaraz urodzę w samochodzie! - chciałbym chociaż trochę jej pomóc. Chciałbym żeby oddała mi swój ból. Nie potrafię patrzeć na to jak ona cierpi. Po 15 minutach dojechaliśmy do szpitala. Pobiegłem po pielęgniarke, a ona przyjechała z wózkiem i zabrała moją żonę na sale porodową. Zapytała się jeszcze, czy chce być przy porodzie, ale się nie zgodziłem. Mógłbym tego nie wytrzymać i zemdleć. Czekałem w korytarzu. Zdążyłem już zadzwonić do wszystkich moich przyjaciół. Powiedzieli, że niedługo się pojawią. Nie wiedziałem gdzie mam się podziać, co ze sobą zrobić. Chodziłem w te i spowrotem. Minęła godzina. Może dwie. Sam nie wiem. W końcu przyjechali moi przyjaciele. 
- Niall ! Już?! - widziałem biegnącego Zayna w moją stronę. Widziałem na ich twarzach, że denerwują się tak samo jak ja. Na samym końcu szedł Harry i Charlie, która ma termin na za tydzień. 
- Nie. Jeszcze rodzi. Boję się. A jak tam coś się stało?! - zacząłem się zamartwiać. Dlaczego to tak długo trwa? Przecież to tylko poród. Powinno już być po wszystkim. Zastanawiałem się i myślałem kiedy nagle usłyszałem głośny krzyk Charlie. 
- Ałaaaa! Boli. Harry! To już! - no pięknie. Widzę, że nie tylko ja dzisiaj będę chodził zestresowany. Harry zamiast pójść po pielęgniarkę to zaczął krążyć wokół Charlie nie wiedząc co ze sobą zrobić. 
- Zawołajcie pielęgniarkę! - krzyknąłem gdzieś w tłum i zobaczyłem jak Liam biegnie po pilęgniarkę. Już po chwili Charlie również była na sali porodowej. Harry zdecydował się pójść z nią. Jest silniejszy niż ja, więc mu się nie dziwie. Stałem z przyjaciółmi może jeszcze z godzinę i w końcu z sali wyszedł lekarz. 
- Kto jest ojcem dziecka pani Emmy? 
- Ja. - wyłoniłem się z tłumu i strasznie denerwowałem.
- Gratuluje. Ma pan syna. - nic więcej nie słyszałem. Zemdlałem. Nie wiem po ilu minutach udało im się mnie ocucić, ale musiało to trwać krótko. Pokazali mi gdzie leży moja żona i szybko pobiegłem zobaczyć ją i mojego syna. Wszedłem po cichu do sali i zobaczyłem Emmę  z malutkim dzieckiem na rękach. Podszedłem do niej i pocałowałem w czoło. Widziałem na twarzy Emmy zmęczenie. Łzy zaczęły mi spływać po policzku. 
- Dlaczego płaczesz kochanie? 
- Ze szczęścia. Mam najwspanialszą kobietę na świecie, a teraz jeszcze syna. - nie umiałem opisać tego co teraz czułem. Usiadłem obok żony. 
- Jak mu damy na imię? - zaskoczyła mnie tym pytaniem. Nigdy nad tym nie myśleliśmy. -Myślę, że powinniśmy dać mu na imię Cole. Bardzo mi się podoba. - też mi się podobało, więc tylko przytaknąłem głową. Ustaliliśmy jeszcze, że matką chrzestną zostanie Charlie, a ojcem chrzestnym Liam. Do sali weszli nasi przyjaciele. Zaczęli nam gratulować i życzyć szczęścia. 
- A gdzie jest Charlie i Harry? - no tak. Z tego wszystkiego zapomniałem jej powiedzieć co się tutaj dzieję. 
- No Charlie też właśnie teraz rodzi. - ucieszyła się bardzo. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i poszliśmy. Chciałem żeby Emma trochę odpoczęła. Okazało się, że w czasie kiedy siedzieliśmy u mojej żony Charlie też już urodziła. Poszliśmy teraz do niej. Dowiedziałem się, że Emma ma zostać matką chrzestną ich dziecka, a Louis ma zostać ojcem. No i urodziłam im się dziewczynka, której dadzą na imię Gina. Posiedzieliśmy chwilę i poszliśmy. Z Harrym zdecydowaliśmy, że zostaniemy na noc w szpitalu, a reszta pojechała do domu odpocząć. Pozwolili nam zostać na noc i spać w sali naszych żon. Byłem bardzo szczęśiwy. Nie mogłem się doczekać kiedy będę mógł zabrać moją żonę i syna do domu. 


TERAŹNIEJSZOŚĆ
Doszedłem do domu moich przyjaciół. Zapukałem. Drzwi otworzył mi Harry. Usiadłem na sofie w salonie i czekałem aż Charlie zrobi mi herbatę. 
- No to mów co się dzieję. - podała mi filiżankę i przypatrywała mi się jakby zobaczyła ducha. 
- No chodzi o Cole'a. Nie wiem. Wydaję mi się, że coś się dzieję. Wychodzi i nie mówi gdzie. Wraca późno, albo wcale. Dzisiaj brał ode mnie pieniądze i nie wiem na co. Zawsze mu kieszonkowe wystarczyło na cały miesiąc, a teraz? Ledwo minęły dwa tygodnie, a on już nic nie ma. Mało ze mną rozmawia. Prawie wcale. Wiem, że brakuje mu matki, ale jestem jeszcze ja. Przecież może ze mną porozmawiać. Czuję, że dzieję się z nim coś niedobrego. 
- Niall. Posłuchaj. Gina wcale nie robi lepiej. Tylko tyle, że ona tak ma od zawsze i się przyzwyczailiśmy do tego. Też co chwilę bierzę od nas pieniądze. Wychodzi i nie wraca. Nic nie mówi. Myślę, że powinieneś się trochę przestawić. Wiem, że Cole nigdy taki nie był, że był raczej zamknięty w sobie i wolał posiedzieć w domu, ale może postanowił to zmienić? Ma prawie 18 lat i myślę, że nie ma się o co martwić. W końcu on dorasta, dojrzewa. Przeżył tragedię. Musisz to po prostu przeczekać. - nic nie mówiłem. Piłem w ciszy herbatę. Może ma racje? Pewnie, że ma. Muszę to przeczekać. Jestem za bardzo przewrażliwiony, ale nie radzę sobie w roli samotnego ojca. 
___________________________________________


Macie piątkę! Nie wiem kiedy napiszę następny, bo na dzisiejsze popołudnie i wieczór mam już plany. Tak samo jak na jutrzejszy dzień. Myślę, że może w piątek się coś pojawi, chociaż to wątpliwa sprawa, bo to koniec roku szkolnego. Dziękuję za 723 wejść. Pozdrawiam również moich wiernych "fanów" Charlie, Sebastiana, Edith, Anie i Disgrance. <3

6 komentarzy:

  1. Super :)
    Zapraszam do mnie http://one-story-one-direction1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Taak! ja jestem wierną fanką :D
    i czekam na szósteczkę ;p
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, dziękuję za pozdrowienia :) Rozwaliłaś mnie tymi opisami porodów, bezradnością chłopaków, super :D Ogólnie sądzę, że miałaś bardzo ciekawą koncepcję na całe opowiadanie - śmierć Emmy, powroty Nialla do przeszłości. Nie spotkałam wcześniej takiego pomysłu, więc cieszę się, że piszesz coś oryginalnego. Jestem ciekawa, co dzieje się z Cole'm, gdy nie ma go w domu. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam, Ania. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. nowa notka : http://starlit-sky-another-story.blogspot.com/2012/07/sto-lat.html ZAPRASZAM :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy coś nowego? Ania. <3

    OdpowiedzUsuń