wtorek, 22 maja 2012

#Trzy.


Niall
Obudziło mnie pukanie do drzwi sypialni. Domyślałem się kto to może być. 
-Proszę. - usiadłem na brzegu łóżka w samych bokserkach, przetarłem twarz dłońmi i zobaczyłem w drzwiach Harrego. 
-Cześć Niall. Zbieraj się. Wiem, że ci ciężko, ale chciałbym ci przypomnieć, że mamy jeszcze trochę fanek, a dzisiaj mamy z nimi spotkanie. - wcale mi się nie uśmiechało nigdzie wychodzić, ale wiem, że mamy fanów i jeszcze przed śmiercią Emmy mieliśmy umówione to spotkanie. 
-Dobrze. Zejdź do kuchni, a ja się szybko ogarnę. - Harry wyszedł, a ja wyciągnąłem z szafy jakiś czarny sweter, zwykłe dżinsy i poszedłem to łazienki wziąć szybki prysznic. Ogoliłem się, ubrałem i zszedłem na dół. Wypiłem szybką kawę i już po pięciu minutach siedzieliśmy w samochodzie z resztą chłopaków. Do studia mieliśmy godzinę drogi. Znowu się zamyśliłem. Znowu zacząłem myśleć o przeszłości, chociaż wiem, że nie powinienem. 


19 LAT WCZEŚNIEJ
Niall
Dzisiaj mija rok od kiedy jestem z Emmą. Jestem strasznie zdenerwowany i nie mam zielonego pojęcia jak mam się zachowywać. Pierwszy raz jestem w tak poważnym związku. Krążyłem po pokoju nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie wiedziałem nawet w co mam się ubrać. Zaprosiłem Emme do restauracji. Do mojego pokoju wszedł Harry. Dopiero po chwili zauważyłem, że jest z Charlie. Obejmował ją ramieniem i obaj patrzyli na mnie rozbawionym wzrokiem. 
-Jakby widziała Emmę. Tak samo zdenerwowana dzisiaj. - Charlie się zaśmiała, a mi wcale do śmiechu nie było. 
-Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Co mam założyć? Jak mam się zachować? Ja pierdolę. - coraz bardziej zacząłem się denerwować, a cała ta sytuacja zaczęła bawić Harrego i Charlie. 
-Gościu. Spokojnie. Pomożemy ci, tylko przestań tak chodzić, bo już mi się w głowie kręci. - czy ta Charlie nie potrafi być nigdy poważna? Ale oni mogą mi pomóc, więc myślę, że mogę im zaufać. 
-Dobra. Już się uspokoiłem. To co teraz? 
-Teraz to idź pod prysznic. Harry przygotuje ci jakieś ubranie, a ja zajmę się później twoją fryzurą. - zaczynałem się coraz bardziej bać, kiedy widziałem ten dziwny uśmiech na twarzy Charlie. No, ale zrobiłem to co mi kazała. Zebrałem się i poszedłem pod prysznic. Wziąłem szybką zimną kąpiel i wyszedłem w samym ręczniku z toalety. Na łóżku zauważyłem uszykowane ubranie i mała karteczkę. 
"Jak się ubierzesz to zejdź do salonu. Charlie"
-No to teraz boję się jeszcze bardziej. - powiedziałem sam do siebie i zacząłem się ubierać w to co mi przygotował Harry. No nie powiem. Chłopak ma niezły gust. Uszykowałem mi jasne rurki, i biała koszulkę. Dobrze, że buty mogłem wybrać sam. Chociaż nie. Nie mogłem, bo buty leżały na podłodzę obok łóżka. Były to białe conversy. Skąd ja mam te buty to sam nie wiem. Przejrzałem się w lustrze i zszedłem na dół. Na środku salonu stało krzesło, a obok niego Charlie dziwnie się do mnie uśmiechając. 
-Dobrze wyglądasz, ale zaraz będziesz wyglądał jeszcze lepiej. Siadaj. - przeraził trochę mnie jej ton, ale zrobiłem co kazała. Po niecałych 20 minutach skończyła i byłem już gotowy do wyjścia. Zacząłem przeglądać się w lustrze. Wyglądałem nieźle. 
-Dziękuję wam. - przytuliłem się do nich i kierowałem się do wyjścia. 
-A co będziecie robić? - Charlie zatrzymała mnie i dopytywała się o wszystko. A sam jeszcze nie miałem wszystkiego zaplanowanego. 
-Wiem tylko tyle, że chcę jej zaproponować wspólne mieszkanie. - przemyślałem to sobie dokładnie. Tak. Chcę z nią zamieszkać. Bardzo chcę. Bardzo ją kocham i jestem pewien tej decyzji. 
-To świetnie się składa, bo ja dzisiaj Charlie zaproponowałem to samo. - objął dziewczynę i ucałował w czoło, na co ona się zaczerwieniła i uśmiechnęła. Cieszyłem się ich szczęściem, ale teraz nie mam do tego głowy. Pogratulowałem im i wyszedłem z domu. Kierowałem się w stronę domu mojej dziewczyny. Cały czas się stresowałem. Żebym tylko się nie spocił. Stanąłem pod jej drzwiami i nie wiedziałem czy zapukać. Ręka sama się wyrwała. Już po chwili stała przede mną ślicznie uśmiechająca się blondynka o piwnych oczach. Wyglądała cudownie. Miała na sobie krótkie szorty, dłuższy biały t-shirt, czarne conversy i do tego rozpuszczone włosy, które lekko skręciła. Wyglądała cudownie. Pocałowałem ją delikatnie w usta, chwyciłem za rękę i zeszliśmy na dół. 
-Gdzie idziemy? - dziewczyna na mnie spojrzała, a ja sam nie wiedziałem gdzie pójdziemy. 
-Myślałem sobie żeby pójść na lody, a później może do parku. - nie wiedziałem, czy ten pomysł jej się spodoba. Może powinienem wymyślić coś innego. Bardzirj romantycznego. Sam nie wiem. Spojrzałem na nią niepewnie, a ona się tylko uśmiechnęła i wtuliła we mnie. Widać pomysł jej się spodobał. Kierowaliśmy się w stronę kawiarni z lodami. Byłem taki szczęśliwy. Mam najwspanialszą dziewczynę na świecie. Zamówiliśmy lody. Ja najchętniej wziąłbym wszystkie smaki, ale musiałem się powstrzymać, więc ograniczyłem się do trzech tak jak moja dziewczyna. Zamówiłem sobie czekoladowe, waniliowe i śmietankowe. Natomiast Emma wzięła truskawkę, czarną porzeczkę i malinę. Z lodami w ręce kierowaliśmy się w stronę parku, cały czas się śmiejąc i rozmawiając. Usiedliśmy na ławce. Teraz miałem zapytać się o wspólne mieszkanie, ale nie wiem jak mam to zrobić. Emma widziała chyba, że coś jest ze mną nie tak.
-Stało się coś? - zapytała z taką troską jakby była moją mamą. 
-Tak. Nie. Tak. Nie wiem. - poczułem się taki bezradny. Bałem się tego jak zareaguje na moją propozycję. Cały czas patrzyła na mnie pytającym wzrokiem. 
-No mów. - uśmiechnęła się do mnie delikatnie. 
-No bo ja się chciałem zapytać... hmm.. uhmm.. Czy chciałabyś ze mną zamieszkać? - bałem się na nią spojrzeć. Spuściłem wzrok w dół i czekałem na odpowiedź. 
-Tak. Zamieszkam z tobą. - nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Byłem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. 
-Mogłabyś się na chwilę odwrócić? - zrobiła to o co ją poprosiłem. Założyłem jej na szyję złoty łańcuszek z literką "N". Dziewczyna chwyciła go w dłoń i obróciła się do mnie. Widziałem w jej oczach łzy. Wiedziałem, że są to łzy szczęścia. Uśmiechnąłem się do niej nieśmiało. 
-Dziękuję. Kocham cię. - pocałowała i przytuliła się do mnie. - też coś dla ciebie mam. - byłem zaskoczony. Nie wiedziałem jak mam zareagować. Założyła mi na rękę zegarek. Z tyłu wygrawerowana była data naszego pierwszego spotkania. Wzruszyłem się. Byliśmy razem tacy szczęśliwi. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w milczeniu. Cały czas trzymałem ją w swoich objęciach. Czułem, że mam w nich cały swój świat. Kiedy zaczęło się ściemniać, postanowiłem odprowadzić ją do domu. Umówiliśmy się, że jutro przyjdę i pomogę jej się spakować. Pożegnałem się z nią i poszedłem do domu. 


TERAŹNIEJSZOŚĆ
Z zamyślenia wyrwał mnie Zayn, który mi oznajmił, że właśnie dojechaliśmy na miejsce. Zachowywałem się jak automat. Uśmiechałem się sztucznie do zdjęć, rozdawałem autografy, ale cały czas myślałem o mojej żonie. Wywiad miał się odbyć za chwilę. Szybko przygotowali nas za kulisami. 
-3, 2, 1 Wchodzicie! - ktoś za nami krzyknął, a ja automatycznie ruszyłem za chłopakami. Pomachałem trochę do publiczności, uśmiechnąłem się i usiadłem między Liamem i Zaynem. 
-Witam bardzo serdecznie zespół One Direction. Jeszcze parę lat temu byli nieźle rozchwytywani. Do teraz są. Ale nas interesuję jak się wasze życie układa teraz, kiedy wasza kariera dobiegła końca?
-Nic nie dobiegło końca. A życie układa się. Każdy z nas ma żonę i rodzinę. Tylko ja i Niall mamy dziecko, ale wszyscy mamy żony i jesteśmy bardzo szczęśliwi. -Harry rozpoczął. Mi się wcale nie uśmiechało odpowiadanie na pytania. Chłopcy chyba to widzieli i robili to za mnie. Ja się tylko sztucznie uśmiechałem i robiłem za tło. Chciałem już wracać do domu. Po godzinie było już po wywiadzie i kierowaliśmy się w stronę samochodu. Na szczęście nie było żadnych fanek, więc poszło nam to szybko. Marzyłem tylko o tym żeby być w domu i o zimnej kąpieli.
___________________________________________


Jest już trzeci rozdział. Dziękuję za 350 wejść. I miło mi kiedy czytam komentarze. Ważna wiadomość. Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział, bo muszę w końcu ogarnąć szkołę, co na razie nie najlepiej mi wychodzi. Myślę, że w weekend się coś pojawi. Miłego czytania. 

poniedziałek, 21 maja 2012

#Dwa.


Niall
Wróciłem do domu zastanawiając się, czy sobie poradzę. Zdjąłem buty w korytarzu i usiadłem na sofie w salonie. Zadzwoniłem do Charlie, aby Cole przyszedł do domu. Bardzo im byłem wdzięczny za to, że mi pomagają. 
-Cześć Charlie. Jestem już w domu. Cole może już przyjść. - powiedziałem to głosem, który nie wyrażał teraz żadnych emocji. 
-Jesteś pewien? Nie chcesz pobyć jeszcze chwilę sam? - słyszałem w jej głosie troskę. Czułem, że się o mnie martwi. 
-Nie. Nie sądzę żeby to był dobry pomysł. - nic więcej nie powiedziałem. Po prostu się rozłączyłem. Chwyciłem zdjęcie naszej trójki w dłonie. Łzy zaczęły mi sływać po policzku. Wiedziałem, że powinienem być teraz silny, ale nie mogę. Po prostu nie potrafię. Drzwi do domu się otworzyły. Nagle w progu stanął Cole. 
-Cześć tato. Nie będę ci przeszkadzał. Pójdę do siebie. - chciałem coś powiedzieć. Z jednej strony chciałem żeby został, ale z drugiej wolałem być teraz sam. Zamiast tego po prostu kiwnąłem głową na znak, że się zgadzam i po sekundzie już go w progu nie było. Widziałem jego oddalającą się sylwetkę. W tym momencie zatraciłem się we wspomnieniach. 


20 LAT WCZEŚNIEJ
-Dalej chłopaki! Mam ochotę na szejka! - wydzierałem się na nich, bo od ponad miesiąca nie byliśmy w Milkshake City. 
-Spokojnie nasz słodki irlandyczku. Zaraz wychodzimy. - Harry chyba widział narastającą we mnie złość. Po niecałych pięciu minutach byliśmy już w samochodzie. Jechaliśmy w ciszy, bo cały czas byłem na nich zły, że się tak guzdrali. Kiedy zobaczyłem baner z napisem Milkshake City, cała złość mi minęła i wyskoczyłem z samochodu jak poparzony. Szybko wszedłem do środka i przywitałem się z właścicielem. Czekałem, aż reszta chłopaków do mnie dołączy. Kiedy w końcu się zjawili, postanowiłem zrobić zamówienie. Wszyscy podeszliśmy do lady i naszym oczom ukazały się dwie dziewczyny. Chyba są nowe, bo jeszcze nigdy ich nie widziałem. 
-Cześć. Ja jestem... - nie pozwoliły mi dokończyć. Odezwała się śliczna blondynka, o piwnych oczach. 
-Tak. Wiemy. Niall, Zayn, Harry, Louis i Liam. Znamy was. - mówiąc to pokazywała na każdego z nas palcem. Cały czas na nią zerkałem. Spodobała mi się. Tylko problem w tym, jak do niej zagdać. Jestem strasznie nieśmiały. 
-No, ale my was nie znamy. Jak się nazywacie? - wtrącił się Harry. Widziałem, że podoba mu się brunetka o brązowych oczach.
-Ja jestem Charlie, a ta tutaj to Emma. Miło nam was poznać. Co podać? - zapomniałem języka w gębie. Raz po raz zerkałem na blondynke, a ona odwzajemniała mój wzrok. Zayn zamówił dla nas szejki i skierowaliśmy się w stronę stolika. Każdy był czymś zajęty. Liam pisał z Danielle, a Lou z Eleanor. Zayn siedział na twitterze i pewnie znowu publikował swoje złote myśli. Tylko ja i Harry nic nie robiliśmy, chociaż słyszałem, że przyjaciel coś do mnie mówi. Nie słuchałem go. Zastanawiałem się co mam zrobić, aby zbliżyć się do Emmy. 
-Hej. Niall. Słuchasz mnie? - machał mi przed nosem dłonią. 
-Nie. Przepraszam. Zamyśliłem się.
-Nic się nie stało. Słuchaj, widzę, że podoba ci się ta drobna blondynka. Wiem, że jesteś nieśmiały dlatego pomogę ci. - nie zdążyłem się odezwać. Harry podniósł rękę do góry i zaczął wołać dziewczyny do stolika. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Schować się, a może uciec?
-Coś jeszcze podać? - odezwała się Emma. W jej oczach mógłbym zamknąć swój świat. 
-Nie. Chcemy żebyście z nami usiadły. - Harry przysunął jeszcze dwa krzesła dla dziewczyn. Widziałem jak spoglądają na kierownika. Zgodził się na małą przerwę. Reszta chłopców nawet nie zauważyła, że dziewczyny się do nas dosiadły. Rozmawialiśmy chwilę. Harry rozmawiał z Charlie, a ja z Emmą. Miała taki słodki śmiech. Dawno takiego nie słyszałem. Ale wszystko co piękne zawsze musi się skończyć. My musieliśmy się już zbierać, a dziewczyny wracać do pracy. Chłopcy tak mnie popędzali, że zapomniałem się zapytać o numer, ale pewnie i tak bym tego nie zrobił. Ruszyliśmy w stronę domu. Cały czas o niej myślałem. O jej pięknych oczach i uroczym uśmiechu. Widziałem, że dla Harrego, Charlie też nie jest obojętna. Milczałem całą drogę. Nie wiedziałem co mówić, nie chciałem się wcale odzywać. Weszliśmy do domu, a ja od razu skierowałem się do swojego pokoju. Włączyłem sobie płytę Justina Biebera i położyłem się na łóżku. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudziły mnie jakieś krzyki z dołu. Skierowałem się w stronę kuchni żeby wziąć coś do jedzenia i picia i poszedłem na taras skąd dochodziły krzyki. Zobaczyłem biegających chłopaków z pistoletami na wodę. Na ten widok się zaśmiałem. 
-Próbowałem cię obudzić, ale tak słodko spałeś, że nie miałem sumienia.  - podszedł do mnie Liam i lekko poklepał mnie po ramieniu. A zaraz po tym pochlapał mnie wodą z pistoletu. Nie zostałem mu dłużny. Pobiegłem szybko do salonu, wziąłem pistolet i napełniłem wodą. Chwilę później biegałem z chłopakami głośno się śmiejąc. Nagle zauważyłem jak Zayn się oddala. 
-Cześć dziewczyny ! Macie jakiegoś wolnego papierosa. - spojrzałem w tym samym kierunku co Malik i zobaczyłem Emme i Charlie stojące na balkonie i palące papierosa. Wszyscy wiedzieli jaki mulat jest dlatego jak najszybciej go z Harrym dogoniliśmy. 
-Mamy. - już szykowały się do rzucenia papierosa chłopakowi, kiedy ten się znowu odezwał. 
-Nie rzucajcie. Chodźcie do nas! - Emma spojrzała na mnie, a ja na nią. 
-Proszę was. Nie trujcie się tym. Marnujecie sobie zdrowie. - odezwałem się do nich ze smutną miną, bo nie chciałem żeby taka dziewczyna jak Emma marnowała sobie życie papierosami. 
-Wiemy. Zaraz zejdziemy do was. - odezwała się brunetka i zniknęły za drzwiami balkonu. Zastanawiałem się, czy Emma rzuci palenie, czy nie. Nie musi. Nie znam jej, ale czuję, że dla mnie jest kobietą idealną. Po niecałych 15 minutach były już u nas na ogrodzie. Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Czas nam mijał bardzo szybko, co mnie strasznie smuciło, ponieważ wiedziałem, że niedługo musimy się rozstać. I tak jak przypuszczałem. Nadszedł czas rozstania. Co prawda dziewczyny mieszkały blisko nas, ale chcieliśmy je z Harrym odprowadzić. Szliśmy powoli. Nie spieszyło nam się nigdzie. Nadszedł czas pożegnania. Charlie i Harry rozmawiali gdzieś z tyłu, a ja z Emmą milczeliśmy. W końcu się odezwałem. 
-Tak sobie myślę, że.. hmmm.. emmm. - nie mogłem wydusić z siebie słowa. 
-Tak. Dam ci mój numer. - uśmiechnęła się do mnie, a ja się zaczerwieniłem. Skąd ona wiedziała o co mi chodzi? Czyta w myślach, czy co?
-No tak. Właśnie o to mi chodziło. - wyciągnąłem nieśmiało telefon, a ona podawała mi swój numer, nadal ze swoim słodkim uśmiechem. Wpisałem numer i pożegnałem się z dziewczyną. Teraz wystarczyło tylko do niej napisać i się z nią umówić. No chyba w marzeniach. 


TERAŹNIEJSZOŚĆ
Niall
Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? Czy to nie może tak po prostu minąć? Chyba nie. Wspomnienia. Cały czas wszystko było w mojej głowie. Usłyszałem kroki dochodzące ze schodów. Zobaczyłem swojego syna. 
-Gdzieś się wybierasz? - nie spojrzałem nawet na niego. 
-Tak. Idę do Giny. Nie mogę tak sam siedzieć. Nie chcę już. - słyszałem w jego głosie smutek. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nie umiem sobie z tym poradzić. Muszę się w końcu ogarnąć i pokazać synowi, że jestem silny. 
-Dobrze. Idź. Tylko nie wracaj za późno. A ja się położę już spać. - nic więcej nie powiedział tylko po prostu wyszedł. Zostałem znowu sam. Skierowałem swoje kroki w stronę sypialni. Wziąłem szybki zimny prysznic i położyłem się spać ze wspomnieniami. 
___________________________


No to macie drugi. Powiem wam tak. Im więcej komentarzy, tym szybciej odcinek. Chciałabym wiedzieć, czy się wam podoba moje opowiadanie, bo jeżeli nie to przestanę je pisać. Także czytajcie i komentujcie. Dziękuje za 238 wejść. Miłego czytania. 

sobota, 19 maja 2012

#Jeden.


Niall
Wszyscy staliśmy już na podjeździe i zbieraliśmy się do wyjazdu. Wszyscy, czyli mam tu na myśli mojego syna Cole'a, najlepszą przyjaciółkę Emmy, Charlie, jej męża, a zarazem mojego przyjaciela Harrego i ich córkę Ginę. Reszta miała poczekać na nas na cmentarzu. Nie byłem w stanie prowadzić samochodu. Cały czas myślałem o tym co się stało jeszcze tydzień temu. Wyczytałem z twarzy Charlie, że również jest załamana i nie może się z tym pogodzić. Były ze sobą bardzo zżyte od liceum. Gdyby nie to, że spełniały swoje marzenia w Londynie, nie poznałbym pewnie  Emmy. Wsiedliśmy do samochodu. 
- Niall. Wiem, jak bardzo kochałeś Emmę. Bardzo mi przykro. Też za nią tęsknie i też ją kochałam. Może nie tak jak ty, ale kochałam. Wiem, że minął dopiero tydzień, ale postarajmy się wrócić do w miarę normalnego życia. - zwróciła się do mnie przyjaciółka mojej żony, ale nie byłem w stanie odpowiedzieć. Wszystkie oczy były skierowane teraz na mnie. Czułem taką cholerną pustkę chociaż wiedziałem, że nie jestem sam. Mam przecież syna i przyjaciół. Nie wiem po jakim czasie dojechaliśmy do cmentarza, ale nie jechaliśmy długo. Wysiadając z samochodu zauważyłem zbliżających się do nas przyjaciół. Każdy z nich do mnie podszedł i po prostu przytulił nic nie mówiąc. Każdemu było teraz ciężko. Weszliśmy. Zobaczyłem wszystkich naszych bliższych i dalszych znajomych. Ksiądz zaczął coś mówić, ale nie byłem w stanie się skupić. Nie słuchałem go. Raz po raz podnosiłem wzrok, żeby zobaczyć jak się trzyma mój syn. Trzymał się lepiej niż ja. On zawsze potrafił ukrywać emocje. Nadeszła pora wygłoszenia mowy pożegnalnej. Nie byłem jeszcze na to gotowy. Ale chciałem to zrobić. Chciałem w pewien sposób pożegnać się z Emmą. 
-Drodzy zebrani!
Zebraliśmy się tu dzisiaj, żeby pożegnać Emmę Horan. Jej śmierć była dla mnie zaskoczeniem, chociaż się tego spodziewaliśmy. 
Nie łatwo jest się żegnać, szczególnie mi, ponieważ Emma była moją żoną,  osobą, którą kochałem i będę zawsze kochał.Pamiętam wiele chwil spędzonych razem. Zawsze starała się być osobą odpowiedzialną, energiczną, pomysłową. Była nieprzeciętną kobietą. Zawsze uśmiechniętą. W moich oczach zawsze była wzorową matką, żoną i przyjaciółką. Miała swoje ciężkie dni, ale kto ich w tych czasach nie ma? Chciałbym żeby do nas wróciła, ale wiem, że to niemożliwe. Wierzę, a raczej chcę wierzyć, że tam gdzie teraz jest, jest jej lepiej i że już się nie zamartwia tak jak to było jeszcze 4 miesiące temu. Bardzo przepraszam, ale nie mogę już dalej o niej mówić. Ona nadal jest w moim sercu.
Dziękuję wszystkim, którzy przybyli tu na dzisiejszą uroczystość. Emmo, będziemy zawsze o Tobie pamiętać, a teraz, gdy Twoja ziemska pielgrzymka dobiegła końca, mówimy: żegnaj Emmo, moja żono, córko, matko, przyjaciółko. - skończyłem swoją przemowę, a pod ramię wziął mnie Zayn i mój syn Cole. Widzieli, że jestem już tym wszystkim wyczerpany. Nie miałem już nawet czym płakać. Po uroczystości każdy zostawiał kwiaty na grobie i żegnał się ze mną przytulając i składając kondolencję. Po niecałych 15 minutach zostaliśmy na cmentarzu tylko ja i moi najbliźsi przyjaciele. 
- Dziękuję wam, że mi pomagacie. Możecie już jechać do domu. Chciałbym teraz zostać sam. - odwróciłem wzrok w stronę Charlie. - Mam do Ciebie prośbę. Mogłabyś zabrać do siebie Cole'a. Nie chcę żeby był sam, a jak już będę w domu to do was zadzwonię. 
-Nie ma sprawy. O nic się nie martw. - kobieta nie powiedziała nic więcej, tylko poklepała mnie po ramieniu i skierowała się w stronę bramy wyjściowej z resztą moich przyjaciół. Zostałem teraz sam z Emmą. Czytałem powoli wszystko co było wypisane na nagrobku. 
"Emma Horan
03.07.1972 - 13.04.2012
Wzorowa córka, żona, matka i przyjaciółka."
Łzy zaczęły mi znowu napływać do oczu. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić i co zrobić ze swoim życiem teraz. 
- Wiem, że nic mi już ciebie nie zwróci, chociaż chciałbym bardzo. Wiedz, że cię kocham i zawsze będę kochał. Do zobaczenia niedługo. - przyklęknąłem jeszcze, aby pożegnać się z żoną i skierowałem się w stronę domu, w którym miałem sobie zacząć układać życie bez Emmy, ale za to z moim kochanym synem Cole'm.
__________________________________________


No to mamy pierwszy odcinek. Miał się pojawić jutro, ale nie sądzę, że dałabym radę go jutro wstawić, bo nauka czeka. Mam nadzieję, że napiszecie w komentarzu pierwsze wrażenia po przeczytaniu odcinka. Będę wdzięczna. Mogę informować was o odcinkach. Należy mnie wtedy powiadomić w komentarzu bądź na twitterze. Miłego czytania. 

#Prolog.


Niall
Siedzę na fotelu w naszej sypialni i zastanawiam się co teraz będzie. Jak się moję życie ułoży. Wiem, że muszę być silny, ponieważ mam syna, ale chyba nie potrafię. Nie potrafię pogodzić się z tym co się stało. Dlaczego ona, a nie ja? Tak bardzo ją kocham. Powinnienem się ubrać, ale nie mam na to siły. Cały czas się zastanawiam dlaczego akurat naszą rodzinę musiało to spotkać. Co takiego złego zrobiliśmy, że akurat my? Zadawałem sobie milion pytań, na które odpowiedzi nie zna nikt. Próbuję nie pokazywać swojego bólu, żeby Cole się za bardzo nie zamartwiał o ojca, ale to mi chyba też nie wychodzi. Do naszej, w sumie już tylko mojej sypialni wszedł Cole. 
-Tato, musimy już iść. - widziałem w jego oczach smutek. Nic więcej nie powiedział. Po prostu wyszedł bez słowa. Pozbierałem się i w końcu udało mi się ubrać. Wychodząc, ostatni raz spojrzałem na nasze wspólne zdjęcie i zadawałem sobie pytanie jak teraz to wszystko będzie wyglądać. Chciałbym żeby wszystko się ułożyło i było jak dawniej, ale wiem, że tak się nie stanie. Tęsknie. Kocham i zawsze będę kochał. 
__________________________________________


Witajcie. Zaczęłam pisać nowe opowiadanie i mam nadzieję, że się spodoba. Liczę na komentarze. Niedługo pojawi się pierwszy odcinek.

#Bohaterowie.



Emma Horan - 40 lat.


Cole Horan - 17 lat


Charlie Styles - 40 lat.


Gina Styles - 17 lat.


Harry Styles - 39 lat.

Niall Horan - 40 lat.

Zayn Malik - 40 lat.

Liam Payne - 40 lat. 

Louis Tomlinson - 42 lata.