sobota, 19 maja 2012

#Jeden.


Niall
Wszyscy staliśmy już na podjeździe i zbieraliśmy się do wyjazdu. Wszyscy, czyli mam tu na myśli mojego syna Cole'a, najlepszą przyjaciółkę Emmy, Charlie, jej męża, a zarazem mojego przyjaciela Harrego i ich córkę Ginę. Reszta miała poczekać na nas na cmentarzu. Nie byłem w stanie prowadzić samochodu. Cały czas myślałem o tym co się stało jeszcze tydzień temu. Wyczytałem z twarzy Charlie, że również jest załamana i nie może się z tym pogodzić. Były ze sobą bardzo zżyte od liceum. Gdyby nie to, że spełniały swoje marzenia w Londynie, nie poznałbym pewnie  Emmy. Wsiedliśmy do samochodu. 
- Niall. Wiem, jak bardzo kochałeś Emmę. Bardzo mi przykro. Też za nią tęsknie i też ją kochałam. Może nie tak jak ty, ale kochałam. Wiem, że minął dopiero tydzień, ale postarajmy się wrócić do w miarę normalnego życia. - zwróciła się do mnie przyjaciółka mojej żony, ale nie byłem w stanie odpowiedzieć. Wszystkie oczy były skierowane teraz na mnie. Czułem taką cholerną pustkę chociaż wiedziałem, że nie jestem sam. Mam przecież syna i przyjaciół. Nie wiem po jakim czasie dojechaliśmy do cmentarza, ale nie jechaliśmy długo. Wysiadając z samochodu zauważyłem zbliżających się do nas przyjaciół. Każdy z nich do mnie podszedł i po prostu przytulił nic nie mówiąc. Każdemu było teraz ciężko. Weszliśmy. Zobaczyłem wszystkich naszych bliższych i dalszych znajomych. Ksiądz zaczął coś mówić, ale nie byłem w stanie się skupić. Nie słuchałem go. Raz po raz podnosiłem wzrok, żeby zobaczyć jak się trzyma mój syn. Trzymał się lepiej niż ja. On zawsze potrafił ukrywać emocje. Nadeszła pora wygłoszenia mowy pożegnalnej. Nie byłem jeszcze na to gotowy. Ale chciałem to zrobić. Chciałem w pewien sposób pożegnać się z Emmą. 
-Drodzy zebrani!
Zebraliśmy się tu dzisiaj, żeby pożegnać Emmę Horan. Jej śmierć była dla mnie zaskoczeniem, chociaż się tego spodziewaliśmy. 
Nie łatwo jest się żegnać, szczególnie mi, ponieważ Emma była moją żoną,  osobą, którą kochałem i będę zawsze kochał.Pamiętam wiele chwil spędzonych razem. Zawsze starała się być osobą odpowiedzialną, energiczną, pomysłową. Była nieprzeciętną kobietą. Zawsze uśmiechniętą. W moich oczach zawsze była wzorową matką, żoną i przyjaciółką. Miała swoje ciężkie dni, ale kto ich w tych czasach nie ma? Chciałbym żeby do nas wróciła, ale wiem, że to niemożliwe. Wierzę, a raczej chcę wierzyć, że tam gdzie teraz jest, jest jej lepiej i że już się nie zamartwia tak jak to było jeszcze 4 miesiące temu. Bardzo przepraszam, ale nie mogę już dalej o niej mówić. Ona nadal jest w moim sercu.
Dziękuję wszystkim, którzy przybyli tu na dzisiejszą uroczystość. Emmo, będziemy zawsze o Tobie pamiętać, a teraz, gdy Twoja ziemska pielgrzymka dobiegła końca, mówimy: żegnaj Emmo, moja żono, córko, matko, przyjaciółko. - skończyłem swoją przemowę, a pod ramię wziął mnie Zayn i mój syn Cole. Widzieli, że jestem już tym wszystkim wyczerpany. Nie miałem już nawet czym płakać. Po uroczystości każdy zostawiał kwiaty na grobie i żegnał się ze mną przytulając i składając kondolencję. Po niecałych 15 minutach zostaliśmy na cmentarzu tylko ja i moi najbliźsi przyjaciele. 
- Dziękuję wam, że mi pomagacie. Możecie już jechać do domu. Chciałbym teraz zostać sam. - odwróciłem wzrok w stronę Charlie. - Mam do Ciebie prośbę. Mogłabyś zabrać do siebie Cole'a. Nie chcę żeby był sam, a jak już będę w domu to do was zadzwonię. 
-Nie ma sprawy. O nic się nie martw. - kobieta nie powiedziała nic więcej, tylko poklepała mnie po ramieniu i skierowała się w stronę bramy wyjściowej z resztą moich przyjaciół. Zostałem teraz sam z Emmą. Czytałem powoli wszystko co było wypisane na nagrobku. 
"Emma Horan
03.07.1972 - 13.04.2012
Wzorowa córka, żona, matka i przyjaciółka."
Łzy zaczęły mi znowu napływać do oczu. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić i co zrobić ze swoim życiem teraz. 
- Wiem, że nic mi już ciebie nie zwróci, chociaż chciałbym bardzo. Wiedz, że cię kocham i zawsze będę kochał. Do zobaczenia niedługo. - przyklęknąłem jeszcze, aby pożegnać się z żoną i skierowałem się w stronę domu, w którym miałem sobie zacząć układać życie bez Emmy, ale za to z moim kochanym synem Cole'm.
__________________________________________


No to mamy pierwszy odcinek. Miał się pojawić jutro, ale nie sądzę, że dałabym radę go jutro wstawić, bo nauka czeka. Mam nadzieję, że napiszecie w komentarzu pierwsze wrażenia po przeczytaniu odcinka. Będę wdzięczna. Mogę informować was o odcinkach. Należy mnie wtedy powiadomić w komentarzu bądź na twitterze. Miłego czytania. 

6 komentarzy:

  1. o my fucking god... ej zawsze wyobrażałam sobie że umieramy razem... na raka ... w łóżku szpitalnym nadal ostatkami sił palac papierosa hahaahahahahah

    OdpowiedzUsuń
  2. ale fajny rozdział xD hahahaha :D czekam na kolejny ^^

    Zapraszam do mnie :) http://music-is-my-life-forever.blogspot.com/ miło będzie jeśli zostawisz komentarz, a może przypadnie ci do gustu ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. odcinek? dziwne, ale ok ok

    OdpowiedzUsuń
  4. No , no. Ale pisz dłuższe kochana. Coś ruszyło. Czekam na kolejny ; *

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! Dodaj jak najszybciej kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi sie. Ogolnie fajna historia. Czekam na nn. Wpadnij do mnnie http://cause-i-can-love-u-more-than-this-yea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń